13 lekcji jakie dorośli powinni wziąć od dzieci

Tak sobie czasami obserwuję naszą córkę i trochę jej zazdroszczę. Dach nad głową ma zapewniony, ubrania dostanie, jeść dostanie, poświęcamy jej uwagę – krótko mówiąc, niczego jej nie brakuje.

Przyjęło się, że to rodzice mają wychowywać dziecko. Czy aby zawsze kierunek nauki w jedną stronę jest słuszny? Osobiście uważam że to działa także w drugą stronę. My dorośli również bardzo dużo możemy nauczyć się od naszych dzieci.  Obserwując je, możemy wyciągnąć wiele praktycznych lekcji.  Lekcje te są proste, ale bardzo istotne dla zdrowego i szczęśliwego życia.

Oto 13 rzeczy, których możesz nauczyć się od dziecka:

1. Ćwiczenia mogą być świetną zabawą

Dzieciaki są w ruchu cały czas. Nie dlatego, że to jest zdrowe, ale dlatego, że to sprawia im radość!

Nasza Anastazja uwielbia skakać. Jak gdzieś dojrzy trampolinę, to nie ma zmiłuj – musi na nią wejść!

Dzieciaki chętnie grają w piłkę, wspinają się na drzewa i bawią się w berka. Jak to możliwe, że z czasem zapominamy o tym, że ćwiczenia mogą być zabawne? A może to kwestia złego doboru aktywności? Może nie warto się łapać za bieganie tylko dlatego, że to jest teraz trendy? Może lepiej wybrać rolki, pływanie, rower czy zajęcia taneczne?

2. Zacznij nowy dzień

To jest dla mnie coś niesamowitego, że dzieciaki wstają pełne entuzjazmu. Nie rozpamiętują, że wczoraj uderzyły się w kolano, że stały w kącie za karę, że gdzieś się zgubiło śmigło od helikoptera z nowego zestawu Lego.

Codziennie są nowe pomysły, nowe wyzwania, znowu się czegoś nauczą. Serio, to jest coś wspaniałego, bo z dorosłymi jest inaczej.

Biadolimy, narzekamy, marudzimy, rozpamiętujemy sprawy, których biegu już nie da się zmienić. To znaczy da się właśnie dzięki temu, że skończymy z tym jęczeniem i zaczniemy układać nasze życie po swojemu.

3. Mów, co czujesz

Jeden rzut oka na dziecko i od razu wiesz, co ono czuje. Nie musisz się domyślać czy ono jest szczęśliwe, smutne czy zaniepokojone. Patrzysz i już znasz odpowiedź.

Jako dorośli ukrywamy swoje uczucia. To utrudnia ich odczytanie i blokuje możliwość rozwiązania sprawy. No choćby taki klasyczny, babski foch.

Od razu widać, że coś nie gra, ale jak się zapytasz o co chodzi, to przynajmniej w tej początkowej fazie prawie na 100% usłyszysz, że “o nic nie chodzi”.

Czyż nie żyłoby się nam wszystkim nieco łatwiej, gdybyśmy od razu potrafili komunikować swoje uczucia? Nie mówię tu o obwinianiu kogokolwiek, ale właśnie o informowaniu o tym, jak się z daną sytuacją czujemy.

4. Próbuj czegoś nowego

Francuski pisarz André Gide miał napisać:

“Człowiek nigdy nie odkryje nowych oceanów, jeśli nie będzie miał wystarczająco odwagi, żeby stracić z oczu linię brzegu”.

Dzieci chętnie biorą udział w zabawach, których nie próbowały nigdy wcześniej. Będą się wspinać, zjeżdżać, huśtać, skakać na tarpolinie, czy zjeżdżać na sankach.  Dla nich nowe = ekscytujące.

Jako dorośli boimy się nieznanego. Opakujemy się w swoim pudełku, zaszyjemy się w swoich przekonaniach i rzadko sięgamy po rzeczy nowe. Dlatego przy najbliższej okazji będąc w restauracji zamiast schabowego z frytkami zamów coś, czego jeszcze nigdy nie jadłeś.

Jeżeli masz lęk wysokości, to wybierz się na ściankę wspinaczkową, zafunduj sobie skok na bungee, albo skok spadochronowy w tandemie. Jeżeli uważasz, że święta, to zawsze powinno się spędzać w domu, to może złam ten schemat i wyjedźcie gdzieś całą rodziną?

Część z was pamięta artykuł z poprzedniego bloga, na którym wspominałem, że kupiliśmy mojemu tacie na 50 urodziny akordeon. Za jakiś czas wrzucę wam nagranie jak on teraz gra.

Ale to jest nic!

Tata poszedł krok dalej i kupił jeszcze keyboard, na którym też już śmiga. Więc błagam, nie mówicie mi, że wy macie 35 lat albo ciut więcej i u was to już na coś jest za późno.

Mam klientów, których uczyłem szybkiego czytania po 60-tce. Roman, który był z nami na spadochronach też do młodzieniaszków nie należy. Zresztą zobaczcie sobie to nagranie w całości.

5. Ucz się przez naśladownictwo

Dzieciaki są lustrem. Zachowują się tak, jak zachowują się dorośli. Patrzą, obserwują, słuchają i naśladują. Dlatego przez pierwsze lata swojego życia idą jak burza.

Im starsi jesteśmy, tym więcej uwagi poświęcamy edukacji formalnej, która też jest potrzebna, ale okazuje się, że aby osiągnąć zadowalający efekt, to czasami wystarczy żywcem skopiować dobre wzorce.

Kiedy startowałem z nagraniami, to nie startowałem do szkoły filmowej tylko oglądałem inne materiały na Youtube i patrzyłem:

  • Jak się przedstawia dana osoba?
  • Jak długo trwają jej materiały?
  • W jaki sposób prezentuje wiedzę?
  • Jaki robi wstęp?
  • Jak stara się zaciekawić widza?
  • Jak robi podsumowanie?
  • Jak kończy swoje nagranie?
  • Z ilu kamer nagrywa materiał?

Nie wszystko miało sens.  Były takie rzeczy, które kopiowałem, ale nie wiedziałem po co one są. Brakowało podstawy teoretycznej i niektóre fragmenty wychodziły przez to komicznie, ale przynajmniej coś się działo. Z czasem pojawił się lepszy sprzęt, lepszy montaż, przebitki, scenariusze, pomysły itd.

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że sukces zostawia ślady. Apple wypuściło coś nowatorskiego? Za kilka miesięcy coś bardzo podobnego zrobi Samsung. GoPro wypuściło świetną kamerkę sportową? Dzisiaj alternatywne kamerki np. SJCAM sj5000 kupisz za 1/4 ich ceny i jeszcze dostaniesz całe pudło akcesoriów.

Sam cały czas podpatruję różnych amerykańskich blogerów i niektóre rzeczy po prostu kopiuję do siebie. Jak jesteś początkujący, to naprawdę polecam takie działanie. Nie musisz być od razu unikalny i wyjątkowy. Z czasem wytworzysz swój własny styl.

6. Żyj spontanicznie

Dzieci nie planują. Żyją spontanicznie czerpiąc z każdego dnia tyle, ile to możliwe. Oczywiście to nie tak, że mamy porzucić wszystkie nasze plany i żyć tylko dniem dzisiejszym.

Jestem fanem planowania i dzięki temu udało mi się osiągnąć zadowalające efekty. Jednak byłoby  to nierozsądne, a wręcz głupie nie pozwalać sobie na żadne spontaniczne rzeczy, tylko dlatego, że nie znalazły się w planie dnia.

Czasami działanie pod wpływem chwili jest bardzo zdrowe. Chyba każdy z nas znalazł się na nieplanowanej imprezie, a później bawił się doskonale. Kiedyś z Olą w pół godziny od pomysłu znaleźliśmy się w pociągu do Gdańska. Spędziliśmy wspaniały weekend. Wróciliśmy na 6:00 w poniedziałek do Katowic, a Ola na 10:00 szła do pracy. Ale co przeżyliśmy to nasze!

Osobiście uwielbiam takie sytuacje, choć wiadomo przy małym dziecku wymagają one ciut większego przemyślenia, niż w czasach, gdy małej jeszcze na świecie nie było.

Takie małe rzeczy, to może być szybki wyjazd w góry albo nad morze, zaproszenie znajomych i zorganizowanie małej imprezy, czy cokolwiek innego. Po prostu jak coś pojawia się na horyzoncie, to bądź na tak 🙂

7. Inni mogą szybciej odkryć Twoje mocne strony

Dzieciaki nie widzą swoich naturalnych talentów czy predyspozycji. To rodzice powinni obserwować dziecko i jeżeli dostrzegają, że ewidentnie coś przychodzi mu z łatwością, to można podjąć próby ukierunkowania tego.

Z dorosłymi jest podobnie: często nie jesteśmy świadomi swoich mocnych stron. Pewne rzeczy przychodzą nam naturalnie i uważamy, że każdy tak ma.

Sęk właśnie w tym, że nie każdy! Łatwo można to przeoczyć. Nasi przyjaciele, rodzina, współpracownicy, przełożeni czy partnerzy biznesowi mogą lepiej dostrzegać nasze talenty.

Przykładowo kiedy poznałem swoją żonę byłem zdziwiony tym, że Ola wszystko musiała mieć zaplanowane. Jechaliśmy na weekend do Zakopanego i ona miała różne scenariusze gdzie możemy iść i co zobaczyć jak będzie słonecznie, a gdzie się wybierzemy jak pogoda nie dopisze.

Dla niej to normalne, że jak gdzieś się jedzie, to trzeba to przygotować i była zdziwiona, że można inaczej. A można, bo ja bym pojechał na miejsce i dopiero tam myślał co zrobić.

Także prezenty na święta zawsze mamy już kupione w listopadzie i mniej więcej wiadomo jak spędzimy weekendy przez najbliższe dwa miesiące 😀

8. Kiedy coś nie wyjdzie, to świat się nie zawali

Kiedy dorosły je kanapkę z pomidorem i ten pomidor spadnie mu na koszulkę, to prawdopodobnie krótko podsumuje to słowami: “Kurwa mać!”. Czasami będzie to tak pod nosem, a innym razem usłyszą to sąsiedzi z klatki obok. No każdemu się wymsknie, prawda?

Natomiast co zrobi dziecko? Chwyci tego pomidora w rękę i potraktuje jak pieczątkę. Zrobi sobie jeszcze kilka „odbitek” 😀

Choćbyśmy nie wiem do jakiej perfekcji opanowali planowanie, to życie zawsze nam może rzucić jakąś kłodę pod nogi. Przywitajmy ją z humorem i dziecięcą fascynacją. Nie jest to łatwe, ale to jedna z najpiękniejszych lekcji, jaką odebrałem od mojej niespełna dwuletniej córki.

9. Ciesz się z prostych rzeczy

Dzisiaj dziecięce pokoje są bajeczne i pełne zabawek. Jednak czy wszystkie są potrzebne do szczęścia? Niekoniecznie. Oczywiście nie mówię, żeby wprowadzać jakieś spartańskie warunki, że tylko łóżko, karton i trzy kredki na krzyż.

Pozwól dziecku poskakać w kałuży i zobaczysz jak się cieszy. Daj mu na ręce chomika, pozwól gonić kota, albo łaskotaj je tak, żeby ze śmiechu zrobiło się czerwone jak burak. To są takie proste rzeczy!

Niech takie chwile przypominają Ci, że ogrom wspaniałych chwil możesz przeżyć totalnie za darmo.

10. Improwizacja jest super

Często improwizacja kojarzona jest z niedbałym przygotowaniem. Ktoś miał przygotować prezentacje, ale jej nie przygotował i leci na żywioł. Nie o takim czymś mówimy. Mam na myśli raczej umiejętność reagowania w zależności od sytuacji.

Dzieci improwizują jak tańczą, jak się bawią i jak wymyślają nowe zasady podczas gier. Potrafią idealnie reagować na sytuację zastaną tu i teraz.

Jak możemy z tego skorzystać?

Przykładowo mamy wystąpienie i nagle gasną światła – to my jesteśmy na scenie, mamy mikrofon i możemy to skomentować na zasadzie:

“Widzicie drogie Panie, tyle żeście stały przed lustrami robiąc makijaż, a teraz i tak nikt was nie widzi. Bóg to ma poczucie humoru!”

Umiejętność improwizacji przydaje się na scenie, w rozmowach, w budowaniu relacji, sprzedaży i wielu innych sytuacjach. Po prostu nie panikujemy, że coś nie poszło zgodnie z planem, tylko reagujemy najlepiej jak tylko się da na pojawiające się niespodzianki.

Z tego tematu polecam książkę “Praktyczna improwizacja. Jak techniki improwizacji mogą usprawnić każdy aspekt Twojego życia” autorstwa Artura Króla i Michała Mącznika.

11. Zadawaj mnóstwo pytań

“A dlaczego….?”, “A jak…?”, “A skąd…?”  –  to w pewnym momencie robi się irytujące, ale przyznacie, że jest w tym coś zjawiskowego.

One chcą wiedzieć wszystko! Jak działa suszarka? Dlaczego odkurzacz wciąga? Dlaczego żarówka świeci? Dlaczego chmury raz są szare, a raz białe? Dlaczego mama zawsze ma problem ze znalezieniem kluczy w swojej torebce? Jak wy przeżyliście bez internetu?

Nie na każde pytanie uda się znaleźć odpowiedź, ale na większość tak. Prawdopodobnie zadawanie celnych pytań i poszukiwanie na nie rozwiązania jest jednym z najszybszych sposobów zdobywania cennej wiedzy.

Zatem zadawaj pytania:

  • Jak mogę pracować mniej i zarabiać więcej?
  • Jak mogę działać, żeby rozwijać firmę, ale nie kosztem czasu spędzonego z rodziną?
  • Co muszę zrobić, żeby dostać podwyżkę?
  • Jakich umiejętności potrzebuję, żeby zdobywać klientów klasy premium?
  • Co by się stało, gdybyśmy zrobili wszystko odwrotnie niż robi nasza konkurencja?

Pytaj a będzie Ci dane 😉

Ciekawostka: nie wiem czy wiecie, ale u nas jest niefortunne tłumaczenie tego fragmentu Biblii. Np. w wersji angielskiej jest:

“Ask and it will be given to you; seek and you will find; knock and the door will be opened to you.”, a w polskiej: “Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam.”

Może się czepiam, ale dla mnie jest istotna różnica między pytaniem a proszeniem.

12. Brak kwalifikacji to nie problem

Dzieciaki mają kompletnie gdzieś, że nie mają do czegoś kwalifikacji. Widzą gitarę, to zaczną grać. Co z tego, że nie znają chwytów. Słyszą muzykę? Będą machać rękami, skakać i robić obroty, a my nazwiemy to tańcem.

Nie szydzimy z nich, nie wyśmiewamy, tylko klaszczemy, bo wiemy, że tylko w ten sposób zachęcimy je do kontynuowania zabawy.

Szkoda, że w świecie dorosłych to tak nie działa. Jak ktoś się za coś łapie, to zamiast dodawać otuchy powiemy raczej: “Wiesz co, Ty może daj sobie spokój z tym graniem”.

13. Blizna to powód do dumy

To jest szczególny dla mnie punkt. Blizn nie trzeba chować, ani ukrywać. Jako dorośli bardzo często zamiatamy pod dywan to, co nie wyszło. Nie opowiadamy o nietrafionych inwestycjach, o tym że daliśmy się oszukać, o tym że pewne zakupy były ponad naszą kieszeń. Ciężko się nam przyznać do błędów i potknięć. Chyba, że zrozumiesz że… właśnie dzięki temu możesz zyskać przewagę!

Kiedyś chciałem być wielkim mówcą i występować przed tysiącami osób. Blog miał być tylko przystankiem do tego celu. Pisałem o sobie w samych superlatywach, albo tak układałem teksty, żeby czytelnicy sami wyciągnęli wnioski z tego, jaki to ze mnie kozak.

Jakież to było głupie!

Ale sęk w tym, że tak robili i zresztą nadal robią wielcy mówcy. Pozują na nieomylnych, szczęśliwych i bogatych. Chciałem być częścią tego świata, dopóki nie zajrzałem za kurtynę tej branży.

Jest tam tyle ściemy, tyle matactwa i kłamstwa, że to się w pale nie mieści. Na scenie i w sieci jedno, a w kuluarach drugie. Sam byłem świadkiem rozmowy, w której jeden znany mówca mówił do współpracownika: “No dzisiaj nam świetnie poszło. Zgoliliśmy ten motłoch jak owce”. Jak co kurwa? I to są ludzie, którzy powtarzają wkoło, że ich misją jest pomaganie ludziom. Ehhh… szkoda gadać.

Miałem dwa wyjścia: albo dalej w to brnąć i stałbym się jednym z nich. Finansowo pewnie bym wyszedł na tym dużo, dużo lepiej. Może nawet potrafiłbym sobie wszystko wytłumaczyć i stłamsić ten głos mówiący mi, że to zła droga. W końcu ja i moja rodzina żylibyśmy na super poziomie.

Wybrałem inną ścieżkę. Nie prowadzę już szkoleń. Czasami jedynie wystąpię gdzieś gościnnie. Skupiłem się w 100% na blogowaniu i za radą dobrych ludzi postawiłem na transparentność.

Pokazuję wam swoje wyniki. Widzicie, że raz jest lepiej, a raz słabiej. Mówię otwarcie o popełnionych błędach i złych decyzjach. I wiecie co? Czuję się z tym po prostu zajebiście.

Nie muszą nikogo grać, udawać, zakładać masek. Albo ktoś mnie akceptuje razem z moimi niedoskonałościami, albo niech idzie obserwować tych kryształowych i nieskazitelnych guru, których życie to pasmo szczęścia, sukcesu i szampana płynącego z kranu. Moje życie takie nie jest. Też mam czasem słabsze dni. Też czasami ktoś lub coś mnie wyprowadzi z równowagi. Też czasami nie dam rady zrobić wszystkiego, co zaplanowałem.

Kiedyś się bałem to pokazywać. Myślałem, że jak pokażę, że coś mi nie wyszło, to stracę autorytet, nikt nie będzie chciał czytać bloga i w ogóle będzie dramat. Nic podobnego się nie stało, a nawet bym powiedział, że efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Zresztą ten temat dokładniej omówię w pierwszym odcinku podcastu, który mam nadzieję niebawem się pojawi.

Na filmach nawet jest czasami taki motyw, że facet pokazuje swoje blizny i opowiada, że tu dostał kulkę, a tu go dźgnięto nożem i ostrze przeszło dosłownie kilka milimetrów koło serca. Zazwyczaj opowiada to otoczony przez grono pięknych niewiast.

Czy on to opowiada, żeby wzbudzić litość? Nie! Opowiada to, bo to jest z tego dumny!

Jak dziecko złamie rękę, to cała klasa podpisze mu się na gipsie. Jak będzie miał operację, to później wszyscy chcą zobaczyć bliznę. Nie jest tak? No jest!

Dlatego właśnie warto pokazywać swoje blizny. To nie jest oznaka słabości.

Blizna pokazuje,
że walczyłeś i przeżyłeś.

Obserwujcie swoje dzieciaki, bo w niektórych aspektach życia one są znacznie mądrzejsze od nas 🙂

4.6/5 - (92 głosów)
Subskrybuj
Powiadom o
guest

29 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magdalena Rolnik
Magdalena Rolnik
8 lat temu

Uwielbiam obserwować moje dzieci! Mam ich troje i dzięki tem trzy razy szybciej się rozwijam 😀 Do listy dodałabym jeszcze – wytrwałość (dzieciaki potrafią być niesamowicie wytrwałe w dążeniu do celu – obojętnie czy chodzi o naukę chodzenia czy upragnioną zabawkę) oraz rutynę. Ale taką pozytywną rutynę, gdzie jest miejsce na spontaniczność, ale pewne rzeczy są poukładane. Np. systematyczny sen. Świetny wpis Bartku 🙂 I dodatek też 😉

Magdalena Cywińska
Magdalena Cywińska
8 lat temu

Ekstra artykuł, a najlepsze jest to że z każdym rokiem uczymy się coraz ciekawszych rzeczy od swoich dzieci, bo dzieci są po prostu szczere i prawdziwe, nie zasłaniają swojego oblicza różnymi nieprawdziwymi maskami i pozami (no chyba że dla zabawy :)). Gdy moja córcia miała 2 latka myślałam że fajniejsza już być nie może, teraz ma 4 latka i poziom ‘fajności” ciągle rośnie. A podpunkt 5 ucz się przez naśladownictwo, dodatkowo działa bardzo motywacyjnie, bo każdy rodzić chce przekazać dziecku jak najlepsze postawy, np nie mogę wymagać od dziecka żeby dbało o porządek skoro sama żyje jak fleja. Serdecznie pozdrawiam… Czytaj więcej »

Grzegorz
Grzegorz
8 lat temu

Świetny wpis, dzięki! 🙂

Richard Branson jest kimś w rodzaju dużego dzieciaka i jego biografia niesamowicie inspiruje do próbowania nowych rzeczy, czy nie akceptowania słowa “nie da się” 🙂

Monika
Monika
8 lat temu

Oglądając film, łezka zakręciła się w oku. To musiało być coś pięknego! 😉 szkoda, że od razu w mojej głowie pojawiła się dyskusja: – ale super! Może też tak skoczę? Ci ludzie są przeszczęśliwi, skok dał im mnóstwo energii a mnie tego brakuje!– zaraz, zaraz… Przecież nie mam kasy, a to przecież kosztuje. Pewnie i tak bym nie mogła skoczyć ze względu na problemy z kręgosłupem. Tak mam ze wszystkim. I chciałabym, i się boję. Walczę z fobią społeczną, mam lęk przed ludźmi. Odezwałam się na forum ludzi z podobnymi problemami. Miało odbyć się spotkanie. Bo skoro ciężko nam poznać… Czytaj więcej »

Liwia
Liwia
8 lat temu

Super artykuł! Wezmę sobie do serca, że brak kwalifikacji to nie problem, potrzeba mi tego do motywacji.

Degiez
Degiez
8 lat temu

Fajne te Twoje teksty Bartek. Czytam uważnie, kreseczkę-niespodziankę też. Tłumaczenie z angielskiego wydaje się być jednak prawidłowe, ask to m.in. pytać, prosić; no nie?

bethart
bethart
8 lat temu

Stary, nie wiem jak Ty to robisz, że już zdążyłeś spłodzić kolejny artykuł. Ja dopiero zdążyłem przeczytać komentarze pod ostatnim 😛 Co do pkt. 1. już kilka razy kiedyś się nad tym zastanawiałem i patrząc na siebie doszedłem do wniosku, że ta energia i motywacja do robienia rzeczy, które dzisiaj wydają się bzdurne brała się przede wszystkim z ciekawości, odkrywania świata, fizyki, przyrody itd. Przykład z wchodzeniem na drzewo – wtedy byłem ciekaw jak z tego drzewa będzie wyglądało podwórko, a jak zobaczyłem następne drzewo – “może uda mi się wejść wyżej”, dzisiaj stwierdziłbym – “po co mam tam wchodzić,… Czytaj więcej »

bethart
bethart
8 lat temu
Reply to  Bartek Popiel

Jasne, polecę jakimś frazesem może, ale ważne i bardzo potrzebne jest by przez całe życie rozbudzać i utrzymywać w sobie ciekawość. Ta ciekawość mam wrażenie często konfrontuje się z poczuciem, że wszystko już znam “robiłem coś podobnego już wiele razy, wiem jak to będzie”.

Joa_ska
Joa_ska
8 lat temu

Dzięki za artykuł!
Jaka szkoda że tym razem bez video… 😉

Dominik Jędrzejczak
Dominik Jędrzejczak
8 lat temu

Patrząc na swoich rodziców widzę, że jedyną rozrywką dla nich jest gra w totolotka. Pewnie jak dla wielu innych starszych ludzi.

Rafał Zaguła
Rafał Zaguła
8 lat temu

z tym pomidorem i ” kurwa mać ” to niezle dowaliłeś 🙂

dominika
dominika
8 lat temu

Dzieci mają więcej energii, bo jeszcze młode organizmy, więc się tak szybko nie męczą. Jest to bardziej myślę wymuszone kondycją ciała niż stanem ducha – to tak odnośnie punktu 1.
A odnośnie punktu 3, to mi rodzice ciągle tłumaczyli, że “nie możesz być tak bezpośrednia”. Niewiele to pomogło, ale czasem chyba rzeczywiście nie powinnam, w przeciwieństwie do tego, co tu jest napisane – trzeba by niekiedy zachować souve-vivre

Kamil Bąbel
Kamil Bąbel
8 lat temu

Bartku, kawał dobrej roboty! Odnosząc się do punktu 5 – wydaje mi się, że droga do wykształcenia swojego własnego stylu, czy to w tworzeniu treści, czy organizowaniu kariery zawodowej, czy kreowaniu wizerunku, zaczyna się zawsze od naśladowania. Znajdujemy osoby, które są dla nas wzorem, kopiujemy pewne schematy, dodajemy/usuwamy pewne elementy, mieszamy style, aż w końcu wyjdzie coś, co jest NASZE.

Magdalena
Magdalena
8 lat temu

Bartek odnośnie spontanicznego tańca nasunęły mi się pewne myśli, ostatnio odkryłam, że żadna aktywność fizyczna nie daje mi tyle radości co nauka tańca. Kiedy uczę się nowych kroków wszystko w okół przestaje istnieć a mnie przepełnia radość…ale jest jedna rzecz która mi przeszkadza, mam problem z nauczeniem się pewnych ruchów, po prostu nie mogę nieraz skoordynować ruchu rąk z ruchem nóg oraz być w tym szybsza, czy można się tego nauczyć czy trzeba się z tym urodzić? Tak bardzo chciałabym to opanować, marzy mi się to ale zastanawiam się czy to jest możliwe??
Będę wdzięczna za jakąkolwiek radę

Ania Kuklińska
Ania Kuklińska
8 lat temu
Reply to  Magdalena

Koordynację ruchów można wyćwiczyć.
Nie jestem w stanie określić, ile czasu zajmie Ci nauczenie się konkretnej sekwencji, ale to jest kwestia sposobu nauki i powtarzania. Musisz określić czy łatwiej Ci jest nauczyć się najpierw samych ruchów nóg, a potem oddzielnie rąk i to połączyć, czy może od razu nogi-ręce, ale cały układ podzielony na mniejsze fragmenty, które powtarzasz tak długo, aż udadzą się w 100% 🙂

Magda Wróblewska
Magda Wróblewska
8 lat temu

Myślę, że lepiej będzie jak najpierw nauczę się ruchu rąk i oddzielnie nóg i połączę je później bo jednocześnie jest mi trudniej.

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź:* ! Czuję się zmotywowana:) pozdrawiam serdecznie:))

Barbara Kirszniok
Barbara Kirszniok
8 lat temu

1.Ćwiczenia mogą być świetną zabawą Tak, pod warunkiem, że sprawiają nam radość.Tak, masz rację. Nielubisz biegać, idź na dłuższy spacer. Nie lubisz pływać,zatańcz. 2. Zacznij nowy dzień Bez marudzenia. Bez rozpamiętywania, co wydarzyło się wczoraj i co zrobiłeśźle. Tak, masz absolutną rację. Ale zauważyłam, że wiele osób chyba poprostu woli bądź lubi ciągle narzekać, że to mu się nie podoba, że to mu niewyszło. Ale nie robi nic, by coś się poprawiło. 3. Mów co czujesz To by było zbyt proste, gdyby każdy mówił co czuje. Jeden powie prosto z mostu, żecoś jest nie tak, inna osoba nawet słowem się… Czytaj więcej »

tomekd
tomekd
7 lat temu

Wczoraj oglądałem wywiad ze Stephenem Kingiem i on właśnie mówił o tym, jak zaczynał. Własnie naśladowanie było jednym z głównych elementów kreowania jego stylu. Kiedy czytał Lovecrafta, pisał jak on. Kiedy czytał jeszcze kogoś innego, to pisał jak ten ktoś. A dzisiaj sami pewnie w większości tutaj wiemy, że jest jedyny i uniwersalny w swoim fachu.

Arleta
Arleta
7 lat temu

Oczywiście, zwłaszcza kiedy dzieci są już dorosłe rodzice powinni zacząć się uczyć od nich.   Zbyt często rodzice wymuszają wychowywanie dorosłych ludzi (robiąc im na prawdę krzywdę). Zbyt często starszym dorosłym wydaje się, że wiedzą coś lepiej bo dłużej żyją, więc młodzi powinni ustąpić…
To akurat z mojego doświadczenia i obserwacji 🙂 starsi dorośli za nic nie potrafią zaakceptować wyborów inne niż te, które w ich oczach są najlepsze. Byłoby o wiele łatwiej gdybyśmy uczyli się od siebie i czerpali z doświadczenia i wiedzy obu stron.

Od dzieci uczmy się BYCIA TU I TERAZ!

Szymon Owedyk CopywriterExpert
Szymon Owedyk CopywriterExpert
6 lat temu

Świetny zestaw wskazówek dla dorosłych. Staram się zawsze mieć coś z dziecka, ale zauważyłem, że nad kilkoma rzeczami muszę popracować 🙂 Pozdrawiam!

Ania
Ania
3 lat temu

Hejka, oczywiście super artykuł i dużo fajnych rzeczy mi podpowiedziałeś, a właśnie rozważałam temat z Biblią kim jest dziecko Boże i że musimy stać się jak dzieci, dlatego zaczęłam analizować kim te dzieci są 🙂 Doszłam do mnóstwa rzeczy, dodatkowo m.in. odkryłam, że są też zazwyczaj: czyste, niezepsute przez świat, umieją ufać, szczere, prawdziwe, nie ma w nich fałszu, potrzebują relacji z rodzicem i innymi dziećmi, mają rodziców i starszych za autorytet i ich słuchają, są wdzięczne, zależne od rodziców (w przypadku Boga właśnie tak powinno być), bezinteresowne, nie wstydzą się, jest cały czas w procesie wzrostu, nauki, wychowania, nie… Czytaj więcej »

Bartek Popiel
3 lat temu
Reply to  Ania

Dziękuję za tak szczegółowy komentarz 🙂