Dlaczego mnie to spotkało?

Mam na komputerze trochę luźnych zapisków. Są to rozpoczęte teksty, których nigdy nie udało mi się dokończyć. Przemyślenia, które miały trafić do tekstów, które dopiero powstaną. Oczywiście zawsze już po publikacji przypominało mi się, że gdzieś miałem niezłą metaforę, która świetnie ilustrowałaby to, co napisałem.

Ponadto kiedyś miałem postanowienie, żeby pisać co najmniej 1000 słów każdego dnia. Nie wytrwałem w tym długo, bo zaledwie kilka tygodni.

Jednak niektóre fragmenty tych wszystkich tekstów są naprawdę niezłe i trochę szkoda, żeby kurzyły się na dysku.

Do tej pory publikowałem na blogu nieco rzadziej, ale teksty były dłuższe. Może warto co nie co poeksperymentować z krótszymi formami? Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dzisiaj pierwsza część moich zapisków. Postaram się nadać temu w miarę jednolity kształt, mimo że poruszam wiele różnych wątków.

Dajcie znać w komentarzach czy taka forma wam odpowiada. Zachęcam także do dyskusji i dzielenia się swoimi przemyśleniami na poszczególne tematy.

Jeszcze jedno: zwykle na tym blogu jest pozytywnie, miło, sympatycznie i zamiast się zadręczać idziemy w kierunku poszukiwania rozwiązań. Zawsze się tego trzymałem. Właśnie dlatego tak wiele moich zapisków nigdy nie ujrzała światła dziennego, bo poruszają tematy cięższego kalibru. Mam jednak nadzieję, że i o takich tematach będziemy mogli podyskutować.

Temat na dzisiaj to…

Złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom

To smutne, ale tak jest. Życie nie jest do końca sprawiedliwe. Możemy sobie mówić o karmie, o tym, że dobro powraca (w co osobiście mocno wierzę), ale z drugiej strony czymże zawiniły sobie te wszystkie małe dzieci, które urodziły się z chorobami, wobec których medycyna jest bezsilna?

Mnóstwo dobrych ludzi zostało oszukanych i okradzionych. Mnóstwo wspaniałych i pomocnych ludzi nagle umiera. Dlaczego tak się dzieje? Nie mam bladego pojęcia. Tak po prostu jest.

Jak to jest, że menel, który nie szanuje zdrowia dożyje do 80-tki, a umrze taka Agata Mróz czy Kamila Skolimowska? Może właśnie dla niego przeżycie jest większym piekłem niż śmiertelna choroba? Może to byłoby dla niego wybawieniem, ale Bóg ma poczucie humoru i pociągnie go do setki?

Patrzymy na to bardzo wybiórczo. Nam dzieje się krzywda, a inni są szczęśliwi. Czy na pewno? Skąd wiemy, że ten uśmiech nie jest przyklejony? Skąd wiemy, że kiedy ta obrotna karierowiczka wraca do domu, to nadal emanuje tą energią? Może włącza ckliwy serial i płacze, bo nalewa wino tylko do jednego kieliszka? Może nikt na nią nie czeka?

A może to, co teraz postrzegamy jako coś strasznego, jest początkiem czegoś niezwykłego?

Skręciłem kolano i musiałem skończyć z tańcem. Jednak kiedy spojrzymy na to z drugiej strony – dzięki temu miałem więcej czasu na naukę i dostałem się do najlepszego liceum. Zacząłem chodzić na siłownię, co też dawało mi mnóstwo frajdy.

Nie dostałem się na studia dzienne mimo świetnego przygotowania. W dniu ogłoszeniu wyników byłem przybity, ale za namową kolegów pojechałem na imprezę, na której zaproponowano mi współpracę w przedsięwzięciu, które działało globalnie.

Studiowałem zaocznie jednocześnie zdobywając unikalne umiejętności, które wykorzystuję po dziś dzień.

Takich rzeczy było w moim życiu mnóstwo. Nietrafione inwestycje, zbyt lekkomyślne podejście do pieniędzy, związki, które się rozsypały.

Te wszystkie moje mniejsze i większe porażki sprawiały, że zawsze na początku zadawałem sobie pytanie:

“Dlaczego mnie to spotkało?” 

Jednak dopiero po czasie dostrzegałem, że te przykre wydarzenia były przygotowaniem gruntu pod rzeczy, które niesamowicie zaowocowały.

Pewnie wy też zadawaliście sobie takie pytania. Dlaczego inni kłamią, kradną, awansują podlizują się szefostwu i donoszą na innych.

Dlaczego zdradzają, robią przekręty, a mimo wszystko zawsze się jakoś  z tego wywiną?

A Wy popełniliście tylko mały błąd, a konsekwencje ciągną się za nami całymi latami. Wtedy pytanie: “dlaczego mnie to spotkało?” zawsze pojawia się w naszych głowach.

Z drugiej strony: dlaczego to, przez co przechodzisz, miałoby spotkać kogoś innego?

Może dostawałeś tyle sygnałów do działania, ale zwyczajnie je ignorowałeś i teraz jesteś tak dopchnięty do ściany, że nie ma już wyjścia i trzeba się tym wreszcie zająć?

Poza tym to jest tylko jedna i dość ciasna perspektywa.

Wyobraźcie sobie taką sytuację: idzie sobie rodzinka (mama, tata, jedno dziecko) poboczem drogi. Z naprzeciwka jedzie samochód i nagle wpada w poślizg. Wjeżdża prosto w nich. Ojciec chcąc ratować dziecko i żonę mocno ich odpycha, ale sam obrywa najmocniej i ginie na miejscu.

Po kilku dniach okazuje się, że kobieta jest w ciąży. Niestety jej nieżyjący mąż już się o tym nie dowie. Dziecko nie pozna taty i matka musi zastąpić dzieciakom ojca.

Sprawca wypadku dostaje wyrok nieumyślnego spowodowania zabójstwa, ale pozostaje na wolności. Dostaje jedynie zawiasy, ponieważ był trzeźwy. Po prostu nie dostosował prędkości jazdy, do warunków panujących na drodze. Ma dobrą pracę, kochającą żonę i dwójkę dzieci.

Mieszkają zaledwie kilka kilometrów od siebie i kobieta, która straciła męża, wie jakie życie wiedzie sprawca wypadku. Chciałaby zemsty. Śmierci. Oko za oko.

Ale ile jest małżeństw, które w ogóle nie mogą mieć dzieci? Ile jest dzieci, które nigdy nie poznają żadnego ze swoich rodziców? Bycie wychowanym tylko przez mamę byłoby dla nich czymś najcudowniejszym pod słońcem.

Jednak w tak ciężkich dla nas chwilach w ogóle nie potrafimy spojrzeć na świat z innego punktu widzenia i dlatego pytamy: dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało?

Może najwłaściwszą odpowiedzą w takich chwilach jest jakże banalne: “bo tak miało być”.

Może. A może nie. Nie wiem.

Wiem za to, że nie ma co siedzieć na tyłku i płakać z powodu tych wszystkich rzeczy, które się wydarzyły albo dopiero mogą wydarzyć. Jeśli tylko mamy takie możliwości, to bierzmy się do roboty. Po prostu. Wyciśnijmy z tego, co mamy, ile tylko się da.

Tego życzę sobie i wam.

4.7/5 - (146 głosów)
Subskrybuj
Powiadom o
guest

36 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Monika
Monika
8 lat temu

Trawa w ogrodku sasiada zawsze wydaje sie byc bardziej zielona 🙂 Ja osobiscie wierze, ze w zyciu wszystko dzieje sie po cos i w to, ze najtrudniejsze doswiadczenia sa najbardziej wartosciowe. Kiedys uslyszalam, ze zycie jest surowym nauczycielem, poniewaz najpierw urzadza sprawdzian a dopiero potem udziela lekcji. I to jest 100% prawdy 😉

Tomasz Bruch
Tomasz Bruch
8 lat temu

Dzięki za ten wpis – czegoś takiego właśnie brakowało !
Ludzie zbyt często zadręczają się tym – ,,dlaczego spotkało to mnie skoro wiodę takie spokojne i szczęśliwe życie?!”. Wiem, że łatwo to mówić z perspektywy widza, ale koniec jednego jest początkiem drugiego i z każdej takiej sytuacji trzeba starać się wyciągać jakieś wnioski i szukać pozytywów, to moim zdaniem najlepsze wyjście 🙂
P.S. Nie ważne czy to będą to teksty długie czy krótkie – i tak każdy ( w tym oczywiście ja ) będzie je chętnie czytał i często tutaj zaglądał w oczekiwaniu na kolejny wpis 🙂

Adrian B
Adrian B
8 lat temu

Przesłanie jasne i klarowne: też staram się nie patrzeć na negatywy i to ostatnie zdanie siedzi w mojej głowie gdy coś mi się stanie. Chociaż, tak na dobrą sprawę, nie uważam, żeby kiedykolwiek zdarzyło mi się coś okropnego. Może to dlatego, że mam dopiero 20 lat? Sam wpis bardzo prosty: czy aby nie zbyt prosty? Nie będę go wspominał jako “supertekst, do którego codziennie będę wracać”, ale czekam na drugi tego typu tekst. Dzięki i pozdrawiam.

Michał Maniak Chmielewski
Michał Maniak Chmielewski
8 lat temu

Mi się wydaje, jeżeli chodzi o życie i te przypadki jakie nam się zdarzają – wszystko zależy od punktu widzenia. (np biznesmen traci dwa miliony i zostaje mu marne 200tys na koncie- popełnia samobójstwo, z kolei ktoś w końcu oszczędzając ma odłożone 200tys i postanawia to uczić z bliskimi) (inny przykład szedłem przybity jak diabli w nocy w deszcz do domu po rozstaniu z dziewczyną, ale idąc zauważyłem inwalidę na wózku, który nie miał jak się zabrać w deszcz z przystanku, podszedłem porozmawiałem i zabrał się jakoś autobusem – do mnie doszło że on to miał by powody do smutku… Czytaj więcej »

abcdef
abcdef
8 lat temu

Też tak miałam. Nie poszłam na studia dzienne, bo rodzice nie mieli kasy abym mogła studiować w dużym mieście. Znajomi, ci którzy zdali maturę na 50-60% dostali się na studia dzienne, korzystali z życia studenckiego. A ja musiałam szybko szukać pracy, aby nie stracić roku. Pracowałam dorywczo 3 lata, a weekendy dojeżdżałam na studia, zdobyłam jakieś doświadczenie zawodowe, ukończyłam studia, nauczyłam się języka obcego… , I mam wrażenie, że ten trudny i wymagający okres w moim życiu przyniósł mi najwięcej korzyści. Za zaoszczędzone pieniądze pojechałam na Erasmusa, mogłam studiować dziennie i nie pracować.Teraz jakoś czuję, że to wszystko miało sens.… Czytaj więcej »

Jerry Smith
Jerry Smith
8 lat temu

Egzystencjalne rozważania kończysz z pozoru trywialnym hasełkiem. I masz rację. Tak miało być, albo i nie miało, ale stało się. Jak będziemy szukać sprawiedliwości we wszystkim, co nas spotyka, oszalejemy. Prędzej lub później. Pewnie prędzej

krisa
krisa
8 lat temu

Pamiętam, jak zadałam pytanie Bogu „Dlaczego nas to spotkalo” gdy moja mama urodziła
chorego na zespól Downa braciszka . To
był dopiero początek serii ciężkich przeżyć, podczas których to pytanie już więcej
nie padło.

Tomasz Wielgosiński
Tomasz Wielgosiński
8 lat temu

Tekst jest na prawdę dobry. Chętnie poczytałbym takich więcej, zmusza do refleksji i wywołuje dyskusję w komentarzach, którą miło się czyta:)

Magdalena Leszczyc
Magdalena Leszczyc
8 lat temu

Polecam przeczytac Schodami do Nieba,opowiesc kobiety,ktora dwa razy przezyla smierc kliniczna. Nasza dusza przychodzi na ziemie aby sie doskonalic. Wszystkie doswidczenia dobre i zle pomagaja wzrastac nam albo ludziom dookola .

Jacek
Jacek
8 lat temu

Sęk w tym, że wszystko jest zdeterminowane przez środowisko i geny. Tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak wolna wola: za wszystko odpowiada natura. Każdy nasz dzień jest już na 100% pewny. I to, co się stało, było pewne na 100% od Wielkiego Wybuchu, ponieważ Wielki Wybuch to przyczyna, która spowodowała kolejne przyczyny, które spowodowały kolejne przyczyny. Każdy twój ruch ma swoją przyczynę, a ona swoją – dlatego wolna wola jest iluzją.

Jacek
Jacek
8 lat temu
Reply to  Bartek Popiel

Bartku, tak się tylko wydaje na pierwszy rzut oka. Ale jest w niej też coś fajnego: jeśli kiedyś zrobiłeś coś, czego żałujesz i masz wyrzuty sumienia, to przestań je mieć i wiedz, że musiałeś tak zrobić i to nie twoja wina. Tylko wina natury, że tak urządziła ciebie, twoją psychikę, genetykę, itp.

Karol
Karol
8 lat temu
Reply to  Jacek

A co było przed Wielkim Wybuchem?

Jacek
Jacek
8 lat temu
Reply to  Karol

Nie wiem.

Karol
Karol
8 lat temu
Reply to  Jacek

Sam widzisz, że teoria Wielkiego wybuchu jako początku początku, a co za tym idzie Netonowskiego podejścia do wszechświata wynikającego z zasad dynamiki jest po prostu kulawa.

Aga Tka
Aga Tka
8 lat temu

Dla mnie akurat ten tekst nie jest dobry… przede wszystkim czytając go towarzyszyło mi wrażenie, jakby ludziom złym czy nieszanującym życia (przykład menela) należało życzyć nieszczęścia (np. “skąd mamy wiedzieć, że ten uśmiech nie jest przyklejony” – tak jakbyśmy w głębi duszy mieli nadzieję, że ci wszyscy szczęśliwi ludzie wcale tacy szczęśliwi nie są, skoro nam samym przydarzają się złe rzeczy). Jakoś mnie to odrzucało od czytania… Inna sprawa, że – patrząc z perspektywy wiary – śmierć i cierpienie nie są żadną karą, a wręcz przeciwnie. Święci przecież niczego nie pragnęli tak jak właśnie cierpienia, które postrzegali jako największą łaskę,… Czytaj więcej »

Jacek
Jacek
8 lat temu
Reply to  Aga Tka

Święci pragnęli cierpienia? Nie miałem pojęcia że są religie, które tak bardzo są przeciw człowiekowi. Sam Jezus nie chciał cierpieć – więc taka postawa świętych jest sprzeczna z Ewangelią i ze zdrowym rozsądkiem.

Aga Tka
Aga Tka
8 lat temu
Reply to  Jacek

Owszem, poczytaj sobie jakieś biografie świętych, są naprawdę fascynujące 🙂 Jest to przeciwko człowiekowi, który nie ma w sobie miłości Boga i nie pragnie Go naśladować. Cierpienie nie równa się nieszczęście – wszak święci byli najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi, pomimo wielkich cierpień, jakie musieli znosić (ale tu również odsyłam do biografii). Z tego co się orientuję Ewangelia mówi “Błogosławieni, którzy się smucą” (słowa samego Jezusa, a błogosławiony oznacza właśnie “szczęśliwy”).

Jacek
Jacek
8 lat temu
Reply to  Aga Tka

“Ojcze, zabierz ode mnie ten kielich” – faktycznie, Jezus kochał cierpienie 🙂

Aga Tka
Aga Tka
8 lat temu
Reply to  Jacek

Po czym wstał i poszedł się oddać w ręce żołnierzy 🙂 Cierpienie jest cierpieniem, ale tak jak pisałam wyżej – chodzi o to, aby umieć je przyjąć, wówczas nie może pozbawić nas wewnętrznego pokoju ani złamać. Właśnie Jezus dał tego doskonały przykład.

IPB
IPB
8 lat temu
Reply to  Aga Tka

A ja znowu dostrzegam tu paradoksy wiary. Po pierwsze, przecież Chrystus
cierpiał już za wszystkich i już nas zbawił, nie musimy na to
zasługiwać własnym cierpieniem, lecz raczej powinniśmy radować się z tej
ofiary. Po drugie, błogosławieni, którzy się smucą, ale owocem Ducha
Św. jest radość. Nie wiem, czy mam kryzys wiary, czy co, ale mnóstwo
zauważam takich właśnie sprzecznych przekazów w naszym katolicyzmie.

Aga Tka
Aga Tka
8 lat temu
Reply to  IPB

Chrystus otworzył nam drogę do zbawienia, natomiast zauważ, że możemy ją odrzucić i tak właśnie wielu ludzi czyni. Dlatego ludzie wierzący nieustannie włączają się w tę ofiarę (znaczy – takie jest założenie wiary, bo wiadomo, że robią to nieliczni), aby również i ci, którzy od Boga odeszli, mogli zostać zbawieni. W końcu nie chodzi o cierpienie dla cierpienia, ale o cierpienie, które może być zadośćuczynieniem nie tylko za własne grzechy, ale i grzechy innych. Po śmierci może się okazać, że Ty czy ja zostaliśmy zbawieni tylko dlatego, że ktoś w naszej intencji podjął się jakiejś pokuty. Na tym między innymi… Czytaj więcej »

Dawid M : zorganizowani
Dawid M : zorganizowani
8 lat temu

Bardzo ciekawy tekst. Tak to już jest że wszystkiego w życiu nie zaplanujemy. Możemy mieć notesy, plany dnia, synchronizujące się między urządzeniami kalendarze i organizery. Jednak wszystkiego nie przewidzimy. Tydzień temu myślałem że jestem gotów do delegacji. Mam przygotowany laptop, spakowana walizkę, dokumenty i papiery na swoim miejscu. Kto by pomyślał ze można zachorować dzień przed wylotem… a jednak. Jaki był w tym cel? Zobaczymy w przyszłości 🙂
Dawid

Łukasz
Łukasz
8 lat temu

Demotywujesz…

Józef Figura
Józef Figura
8 lat temu

Ciekawy tekst, nawet wywołał mini dysputę teologiczną. Niestety, świata nie da się wytłumaczyć. Ani językiem dogmatów, ani fizyki. Jak mawiał znajomy góral sprzedając ceprowi felerne kierpce – no panie, co chcecie, taka ich uroda!Taki jest ten świat. Zauważcie jednak pewien paradoks – zwykle gdy sami coś spieprzymy, zrobimy komuś krzywdę przypominają nam się teorie o przeznaczeniu, nieuchronności wypadków – jak to napisał Jacek – “każdy ruch ma swoją przyczynę, a wolna wola jest iluzją”. Po prostu jesteśmy niewinni. Coś nas pchnęło do działania.Tymczasem gdy nas dotnie krzywda, nieszczęście od razu pytamy dlaczego, czy nie można było tego uniknąć, gdzie jest… Czytaj więcej »

ja
ja
8 lat temu

Być może tylko sobie to próbuje jakoś wytłumaczyć, ale jak na razie jestem przekonana, że wszystko co mnie w życiu spotkało miało swój cel. Najgorsze sytuacje najwięcej potrafią nauczyć, ich się nie zapomina, je się długo analizuje i wyciąga bardzo ważne wnioski. Nie wiem czy dzięki temu jestem szczęśliwsza, na pewno więcej rozumiem.

Alicja
Alicja
8 lat temu

Witaj Bartku!
Bardzo podoba mi się ta krótsza forma wypowiedzi. Nie wiem nawet czy nie przekonuje mnie bardziej niż długa. Zmiana perspektywy… tak wiele od tego zależy. Od razu po przeczytaniu wysłałam ten artykuł, myślę, że jej, kobiecie po wielu przejściach, przyda się nawet bardziej.
Pozdrawiam i kontynuuj proszę taki sposób pisania!

Agnieszka Moitrot / Greenelka
Agnieszka Moitrot / Greenelka
7 lat temu

Z pewnością nie jest łatwo zrozumieć, dlaczego spotyka nas nieszczęście, a innych nie.Jednak z perspektywy człowieka wierzącego jest juz prościej.Bo wtedy wszystko ma sens. Mówię to z własnego doświadczenia.Jak długo byłam oddalona od Boga,żyłam tak,że dzisiaj chciałabym o tym zapomniec, a nie moge. Dopiero, kiedy do NIego wróciłam, tak po prostu jak dziecko, z ufnością,widzę,że tak miało być. Po prostu pewnych rzeczy bez Boga sie nie zrozumie.

bethart
bethart
7 lat temu

Miałem/mam podobnie. To ciężki temat do otwartej dyskusji w internecie, ale zawsze miło trafić na świadectwo tego typu. 😉

bethart
bethart
7 lat temu

Tym tekstem kończy się film “Slumdog. Milioner z ulicy.” Wiem, że film bajka, ale w tym kontekście wart przywołania. Po ładnych paru latach od obejrzenia przypomniałeś mi o nim.

bethart
bethart
7 lat temu
Reply to  Bartek Popiel

Dosłownie: “tak było pisane”

Paulina Augustyn
Paulina Augustyn
7 lat temu

Wszystkich spotykają złe rzeczy, jednych bardzo tragiczne, innych mniej widoczne ale i dla nich bolesne. Z obserwacji ludzi można tylko zauważyć, że to dlaczego ktoś zadaje pytanie
” Dlaczego mnie to spotkało? ” , a inny w obliczu nieraz gorszej sytuacji nie rozczula się nad własnym życiem, jest wynikem tego jaką mamy osobowość, i czy pracujemy nad nią oraz wewnętrznej siły… Wszytskie te rzeczy są ważne według mnie i wszystkie do wypracowania, jeśli ” nie mamy tego w genach”…

Justyna
Justyna
4 lat temu

Naprawdę temat jest wybitnie wybrany – możliwość analizowania i dyskutowania dniami i nocami. Myśle ze na początku powinnismy się zastanowić nad tym czym są ,,nieszczęścia „ . Dużo zależy od środowiska w jakim żyjemy i się wychowujemy . Dla dziewczyny która się urodziła w bogatym domu, zaznajac przepychu od momentu narodzin nieszczęściem będzie odwołanie kosmetyczki, brak rozmiaru sukienki w sklepie itp itd i naprawdę te osoby odczuwają to jako nieszczęście czy pecha czy przekleństwo. Nie możemy jednoznacznie określić skali nieszczęścia bo każdy człowiek jest inny. Każdy ma swój charakter i wyznaje swoje wartości, każdy sam jako osoba myśląca wyznacza swoje… Czytaj więcej »

tgrtjuyk
tgrtjuyk
7 lat temu

Jak sobie pościelesz tak sie wyśpisz – mówi staropolskie przysłowie. Często złe rzeczy to wynik naszych nieodpowiednich decyzji, braku działania, złe działanie. Reszta to nieprzewidziane zdarzenia i to że znaleźliśmy się w nieodpowiednim czasie w nieodpowiednim miejscu bądź sytuacji. A że wazeliniarzom w pracy się powodzi? A niech się powodzi, długo na tym nie zajadą bo będą musieli zaiwaniać za czterech. W końcu albo padną na twarz albo będą mieli dość. Znałem kilku takich. Jeden już siedzi po 14 godzin dziennie w pracy. Ciekaw jestem czy za 5-10 gdy może będzie po ślubie i pojawi się dziecko, nadal tak będzie… Czytaj więcej »