Dzisiaj mam dla was wpis o dość nietypowym podejściu do spełniania marzeń. Bo marzenia warto mieć, warto po nie sięgać, ale niektóre warto weryfikować i ewentualnie odpuszczać. Porozmawiamy właśnie o takiej weryfikacji, która może dać niesamowitego kopa do działania, ale może też sprawić, że dane marzenie zostanie bezpowrotnie katapultowane z Twojego życia.
Tak jak ostatnim razem przygotowałem dla was zarówno wersję video, jak i wersję tekstową.
Przypominam, że oglądanie nagrań możesz przyspieszyć za pomocą tej cudownej wtyczki do chrome 😀
Wersja tekstowa
Czasami jestem pytany o to, w jaki sposób spełniam swoje marzenia. Zazwyczaj pytanie to pada od osób, które obserwują mnie nieco dłużej i wiedzą jak to wszystko u mnie wyglądało 3-4 lata temu, a jak wygląda obecnie.
Przez te kilka lat:
- blog mocno urósł
- nie pracuję już sam, ale mam swój mały zespół
- przebiegłem kilka maratonów
- napisałem dwie książki,
- latałem szybowcem
- skakałem na bungee
- zaliczyłem skok spadochronowy
- przeprowadziłem się z kawalerki o powierzchni 34 m2 do prawie 200 metrowego domu, w którym mam urządzone swoje małe własne studio
- prowadziłem szkolenia otwarte i konsultacje dla firm
Jednak umówmy się – to nie są jakieś kolosalne osiągnięcia. To są po prostu rzeczy, które wnosiły dużo szczęścia, radości i spełnienia do mojego życia.
Rzeczywiście jakoś tak jest, że jak coś sobie postanowię, to prędzej czy później dana rzecz zostanie zrealizowana.
Mógłbym napisać, że aby spełniać marzenia, to trzeba zapisać cel, zrobić plan i konsekwentnie go realizować. Wszystko pięknie brzmi, ale z doświadczenia wiemy, że w życiu wygląda to nieco inaczej. Przychodzi zniechęcenie, pojawiają się inne sprawy, które spowalniają realizacje planu, wyskakują różne wydarzenia losowe, które potrafią nas pożreć, przemielić i wypluć itd.
Osobiście, aby się nie wypalić w drodze po swoje marzenia stosuję jeden dziwny trik, który pioruńsko dobrze się u mnie sprawdza. Jednak zanim o nim opowiem, to zacznijmy od podstaw.
Jakie są Twoje marzenia?
Od tego pytania trzeba zacząć. Czy w ogóle wiesz, co chciałbyś przeżyć? Co mieć? Gdzie pojechać? Kogo poznać? co zrealizować?
Marzysz o wspaniałym, sportowym samochodzie? Podróży do Chin? Własnej firmie? Budowie domu? Karierze muzycznej lub telewizyjnej?
Nie ma marzeń złych i dobrych. Nie można wartościować, że jedne marzenia mają większą wartość od innych. Dla jednego największym marzeniem będzie domek w górach, dla drugiego ogromna posiadłość, a dla trzeciego wyleczenie się z paraliżującej nieśmiałości.
Trochę przerażające jest to, że całkiem sporo osób po prostu nie ma marzeń. A nawet jeśli je mają, to nie są one sprecyzowane, nie mówiąc już o tym, żeby mieć choćby bardzo ogólny plan ich realizacji.
Zresztą bardzo dobitnie obrazuje to sonda, którą realizowaliśmy na początku roku, na rynku w Krakowie.
Jaka jedna dziwna rzecz pomoże Ci spełnić każde marzenie?
Tym co mnie bardzo pomaga realizować różne plany i marzenia jest coś, co nazywa się „wysłaniem pocztówki ze stacji docelowej”.
Pierwszy raz na tą koncepcję natknąłem się w książce braci Heath „Pstryk. Jak zmieniać, żeby zmieniać”.
W dużym uproszczeniu chodzi o to, że jak masz wielki cel, którego osiągnięcie może zająć nawet lata, to musisz poznać choćby jego namiastkę.
Przykładowo możesz marzyć o tym, żeby kiedyś mieć swój własny dom. Jednak budowa domu, to po pierwsze ogromne koszty, a po drugie po jego zbudowaniu mogłoby się okazać, że to jednak kompletnie nie jest Twoja bajka. I teraz wyobraź sobie, że mieszkasz w miejscu, którego nienawidzisz, a dodatkowo całość została sfinansowana kredytem, który trzeba spłacać przez najbliższe 20-30 lat. Załamanie murowane.
Czy jest rozwiązanie?
Oczywiście. Zamiast ładować się w kredyty można przecież taki dom najpierw wynająć i sprawdzić, czy w ogóle to jest nasz klimat.
Zarówno ja jak i moja żona całe życie mieszkaliśmy w blokach. Każde z nas posiada co prawda rodzinę na wsi, która mieszka w domu, ale co innego jechać tam na wakacje czy rodzinną imprezę, a co innego, gdy masz się tym wszystkim zająć.
Marzył nam się dom, ale najpierw postanowiliśmy „wysłać sobie pocztówkę ze stacji docelowej” , więc go wynajmujemy.
Dzięki temu wiemy co nam pasuje, a co chcielibyśmy mieć u siebie inaczej. Wiemy jak powinny być rozmieszczone poszczególne pomieszczenia i gdzie powinna być usadowiona działka. No i najważniejsze – wiemy też z jakimi obowiązkami to wszystko się wiąże.
Jak w bloku pęknie rynna, to nie Twoje zmartwienie. Płacisz fundusz remontowy, więc zgłaszasz daną usterkę do spółdzielni. Przychodzą panowie, naprawiają i po temacie. W domu wszystko robisz na swój koszt, ale i tak wiem, że cholernie ciężko byłoby mi teraz wrócić na mieszkanie do bloku 😀
Tu zawsze mam gdzie zaparkować. Sprzęt do nagrywania cały czas stoi rozłożony i gotowy do użycia. Wyjście z dzieckiem na dwór trwa minutę, a całość w zasadzie sprowadza się do założenia butów. W blokach (zwłaszcza w tych, w których nie ma windy) takie wyjście to istna wyprawa. Bo trzeba zabrać pieluszki, chusteczki, coś do picia, coś do zjedzenia i niby wychodzisz z dzieckiem na godzinę, a jesteś obwieszony niczym wielbłąd z karawany.
Inny przykład, to moja przygoda z video. Kiedyś marzyłem o tym, żeby mieć własny program w telewizji. Dzisiaj nie wiem, czy bym się na to zdecydował, nawet gdyby taka propozycja się pojawiła.
Niemniej zamiast tułać się po castingach zacząłem nagrywać własne materiały, do których nikt mi się nie wtrąca. Nikt nie mówi jakie to ma być długie, co mogę powiedzieć, a czego nie. Wszystko jest pod moją kontrolą.
Marzysz, żeby mieć Porsche, Lamborghini czy inne sportowy samochód z górnej póki? Nie musisz go kupować. Są odpowiednie wypożyczalnie, w których możesz wynająć taki samochód na kilka godzin, albo umówić się na jazdę na torze. Wystarczy w Google wpisać: „Jazda Lamborghini”.
Wiem, że być może niektórzy z was od razu kalkulują, że płacenie kilkaset złotych za 15 minut jazdy, to żaden interes. Fakt, nie wychodzi to najtaniej, ale przynajmniej tego zasmakujesz, a to rozpala marzenie. To jest zdanie, które nic nie wnosi do tekstu, ale wyłapią je tylko Ci, którzy dokładnie czytają cały tekst. Jak ktoś tylko skanuje tekst to raczej tego nie zauważy.
Taka kilkunastominutowa jazda może sprawić, że się w tym samochodzie zakochasz i zrobisz co tylko się da, żeby mieć taki na własność. Może się także okazać, że to jest sztywne, ciasne, pali jak czołg i dojdziesz do wniosku, że posiadanie takiego samochodu na własność byłoby kolosalnym błędem.
Marzysz o podróży do Francji? Wyjedź choćby na jeden dzień. Znajdź tani lot, kup bilet na autokar, albo pojedź na stopa.
Zrób sobie zdjęcie pod wieżą Eiffla, zjedz coś lokalnego, zobacz jeszcze 2-3 ciekawe miejsca i wracaj do domu. Przecież nawet nie musisz mieć noclegu! Jak zarwiesz jedną noc, to świat się nie zawali. Odeśpisz w drodze powrotnej.
„Ale Bartek! To nie lepiej zaoszczędzić trochę więcej pieniędzy i jak już jechać, to co najmniej na tydzień?”
Cała magia polega właśnie na tym, że nie.
Bo pojedziesz, zobaczysz tylko kilka rzeczy i będziesz miał ogromny niedosyt, który sprawi, że będziesz chciał tam wrócić na dłużej.
Taka pocztówka ze stacji docelowej rozpala pragnienia. Sprawia, że wiesz po co pracujesz. Pomaga pokonać wszelkie niedogodności związane z pracą i przyspiesza realizację marzeń.
Aby wprowadzić to w życie odpowiedź sobie na dwa pytania:
- Czego ja naprawdę chcę?
- Jak mogę mieć choćby namiastkę tej rzeczy jeszcze w tym tygodniu / miesiącu?
U mnie to się sprawdza rewelacyjnie i szczerze zachęcam do przetestowania na sobie.
A pomocna w tym może okazać się książka, do której pobrania szczerze zachęcam, bo to naprawdę kawał dobrego materiału 😀
“Wierza” kłuje w oczy.
Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie jednodniowa wycieczka np do Krakowa 🙂 Inspirujące jest podejście, żeby właśnie dać sobie namiastkę czegoś. Postaram się częściej stosować to w życiu 🙂 Bartek, inspirujesz na każdym kroku, jestem pod mega wrażeniem Twoich osiągnięć i realizowanych marzeń 🙂
Zachęcam do przetestowania 🙂 Mnie bardzo to pomaga i co ważniejsze, dodaje odwagi, żeby sięgać po marzenia, które jeszcze jakiś czas temu były kompletnie poza moim zasięgiem.
Bartku, masz absolutną rację. Spróbować łyżeczką – nie zadławimy się, a jak nie zasmakuje, to łatwiej wypluć. Ale jak faktycznie nam to podchodzi – to po takiej próbie damy się za to pokroić :-). Świetne podejście i fantastyczna motywacja. Bo to nie jest już tylko “lizanie cukierka przez szybę”. Dotknąłem, sprawdziłem – pasuje, cała naprzód i do przodu – czyli na maksa do celu.
“Spróbować łyżeczką – nie zadławimy się, a jak nie zasmakuje, to łatwiej wypluć. Ale jak faktycznie nam to podchodzi – to po takiej próbie damy się za to pokroić :-)” – jak pięknie napisane! Dlaczego ja nie wpadłem na takie piękne porównanie? 😉
Kraków zaprasza ! Chętnie oprowadzę !
Dzięki! Ze swojej strony mogę zaoferować zdjęcia ? oboje się interesujemy fotografią ?
To jak już coś z tego wyjdzie proszę o cynk. Mała kawa z czytelniczkami? czemu nie! 🙂
Wow, dzięki Bartek, teraz jeszcze bardziej mnie zmotywowałeś 😀 😀 dam znać 🙂
To jak ? 😉 nadal aktualne ;)?
oczywiście :)!
Kiedyś słyszałem takie zdanie, że marzenia powinny być nierealne i niemożliwe do spełnienia. Marzę o tym, żeby być najlepszym piłkarzem na świecie, polecieć na księżyc, mieć latający dywan i prywatny prom kosmiczny. O tym właśnie marzymy i snujemy fantazje. Wszystko inne to cele. Bo chyba tak jest, że każdy z nas marzy o tym, czego już nie da rady osiągnąć. I dlatego te marzenia przede wszystkim w naszych myślach są takie piękne.
Nie do końca się z tym zgadzam, ale to tylko moja opinia. Osobiście wolę marzyć o rzeczach, które jednak są nieco bardziej realne. Własny prom kosmiczny? A po co mi to? Natomiast gdyby ktoś taki posiadał i miałbym możliwość, żeby się przelecieć, to jak najbardziej 😀
Moim marzeniem jest dorabiać za pomocą Internetu tys. zł miesięcznie na rękę po to by móc w przyszłości pozwolić sobie na utrzymanie dziecka 🙂 Pozdrawiam
W takim razie powodzenia! Choć z doświadczenia wiem, że utrzymanie dziecka pochłania nieco więcej niż 1tys. miesięcznie, zwłaszcza na samym początku.
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć/ zapeszać. Tak, pewnie masz rację, zdaję sobie z tego sprawę, ale na co dzień pracuję i potrafię z pensji odłkładać jej połowę :), więc do tego jeszcze tys. zł netto + renta mojego mężczyzny i powinno nam starczyć na utrzymywanie się (nas + dziecka). Miłego dnia
Bartek! Rozwalasz system! Jestem pod co raz większym wrażeniem Twojej osoby/ nakładu pracy/ determinacji itd… Podziwiam i kłaniam się! :)) Tylko tak dalej! :)) 3maj się!
Dziękuję, staram się robić to wszystko tak, żeby miało dla czytelników jak największą wartość 🙂
Zgadzam się, teoria “smakowania” małymi porcjami się sprawdza!
Kiedyś na długo zanim mogłam sobie pozwolić na kupno wieży, takiej co to czyta CD (to było daaawno) nabyłam płytę. Ani przez chwilę nie myślałam, że to głupie, wiedziałam, że ona przybliża mnie i daje bodziec do kontynuacji marzenia. Oczywiście zrealizowanego.
Teraz zapisuję pliki EPUB – tak na później, jak już wreszcie kupię sobie ten osławiony czytnik! 🙂
pozdrawiam i dziękuję za moc jaka tkwi w Twoich tekstach!
Kindle to jeden z wynalazków, który mocno zmienił moje życie. Zrób co się da, żeby szybko nabyć to cacko. Czytanie już nigdy, ale to nigdy nie będzie takie samo.
się wie! dążę :))
Teoria niby fajna, ale moim marzeniem jest właśnie pojechanie do Paryża i jakbym tam była to powrót po jednym dniu nie miałby większego sensu… Trochę jakby oglądać film tylko do połowy.
Ja byłem na 3 dni i jednak uważam, że to ma sens 🙂 Ale każde z nas może znaleźć tysiące różnych porównań, żeby udowodnić swoją rację 😉
bardzo wartościowy, konkretny, uporządkowany artykuł, dziękuje ! i pozdrawiam !;)
A proszę 🙂
Bardzo dobry tekst, zresztą jak wszystkie, które były umieszczane do tej pory. Zgadzam się z tą teorią i może dodam, że oprócz tego, że takie zachowanie pogłębi nasze marzenie, to dodatkowo pomoże nie popaść w szarość codzienności, bo jednak takie zasmakowanie jest pomysłem bardziej zwariowanym od pójścia do piekarni 😀 Gratuluję owoców pracy i życzę powodzenia w dalszej realizacji własnych marzeń 🙂
Otóż to – takie promyki radości, czy to zaplanowane, czy zrealizowane spontanicznie ubarwiają życie.
Bartku! Jak zawsze same mądre słowa i masa inspiracji do działania. Dzięki Ci za każdy napisany artykuł i nagrany filmik, oby tak dalej 🙂 Pozdrawiam i życzę samych sukcesów 🙂
Dziękuję Paula, choć od samych sukcesów to mogłoby się poprzewracać w głowie. Czasami ktoś lub coś musi nas ustawić do pionu 😉
Dzięki Bartek za inspirację! Przeczytałam jednym tchem do ostatniego słowa… 🙂 Nigdy nie pomyślałam o takim “próbowaniu łyżeczką” swoich marzeń w celu ich weryfikacji, jak ktoś napisał niżej w komentarzach.
Szczerze zachęcam 🙂
Cześć, po przeczytaniu powyższego tekstu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pomysłdobrze wygląda w teorii, ale nie ma zadowalającego przełożenia na praktykę.Zwróć proszę uwagę na kilka niedoskonałości tej techniki, które zobrazuję naprzykładach, które przytoczyłeś. Jeżeli ktoś marzy o własnym domu, ale nie ma wystarczających środków najego zakup to z dużym prawdopodobieństwem nie będzie go również stać na wynajemdomu (miesięczne koszty wynajmu domu wychodzą zwykle znacznie drożej niżmiesięczne koszty związane z płaceniem kredytu). Jeżeli ktoś marzy o samochodzie typu Ferrari to wykupienie takiejprzejażdżki na pewno będzie dla niego wspaniałym przeżyciem, jednakprawdopodobieństwo, że kiedyś będzie go na taki samochód stać jest bardzoniewielkie.… Czytaj więcej »
Cześć 🙂 Dziękuję za obszerny komentarz, już się nim zajmuję. “Jeżeli ktoś marzy o własnym domu, ale nie ma wystarczających środków najego zakup to z dużym prawdopodobieństwem nie będzie go również stać na wynajemdomu (miesięczne koszty wynajmu domu wychodzą zwykle znacznie drożej niżmiesięczne koszty związane z płaceniem kredytu).” Oj nie do końca. Za wynajem domu w mniejszej miejscowości zapłaci się mniej niż za kawalerkę w Warszawie, Katowicach czy Krakowie. Poza tym rzeczywiście opłaty mogą być podobne, lub zbliżone do rat, ale wielki kredyt jest ogromnym zobowiązaniem. Ja nie lubię rzeczy, z których w miarę szybko nie można się wyplątać. Zauważ,… Czytaj więcej »
Bartku. Jak zwykle bardzo dobry tekst. Dla wielu na pewno inspiracja, innym pomysły nie będą pasować. To normalne, ilu ludzi tyle pomysłów na życie. Wartościowe jest to, że dzielisz się swoim doświadczeniem z innymi i dajesz bardzo dużo wiedzy bezpłatnie i jesteś bardzo życzliwym człowiekiem, a to już nie jest takie oczywiste w Twojej branży. Powodzenia i dalszego rozwoju 🙂
Cześć Ania, miło Cię tu widzieć! 🙂
Dziękuję za miłe słowa, staramy się, aby to miejsce było dla ludzi wartościowe, a co do branży to wkrótce pojawi się na ten temat ciekawy artykuł.
Bardzo dobry tekst Bartku:) Spowodował, że bardziej przyjrzałam się swoim marzeniom i poddałam je sprecyzowaniu. Zrobiłam nawet listę marzeń i zaskoczyło mnie, ile ich się nazbierało, a jak niewiele robię, by je spełniać. Po prostu marzę i bujałam myślami w obłokach o tym jak te marzenia spełniam. Dopiero, gdy przejdę z tymi marzeniami z obłoków na ziemię, wiem, że potrafię je spełniać. Trwa to jednak dosyć długo. Czas na zmianę myślenia i postrzegania marzeń:) Pozdrawiam!
Hej,
Cieszę się, że mogłem pomóc 🙂
Fajny artykuł Bartek! 🙂
Bardzo dobry pomysł z tym domem, chyba czas opuścić bloki 🙂
Wolę czytać niż oglądać, a Ty sprawiłeś, że wchodząc tu wcisnęłam przycisk “play” i nie żałuję 🙂Co do marzeń, to nie wiem kto, ale ktoś powiedział kiedyś, że trzeba uważać o czym się marzy. To bardzo mądre słowa i pasują one do tego o czym mówisz. Ja nie dowiedziałam się niczego nowego, ale podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękami, bo lubię utwierdzać się w swoich przekonaniach i lubię odnajdywać osoby, które myślą w ten sam sposób co ja.Po obejrzeniu drugiego filmiku stwierdzam, że to smutne, że niektórzy nie maja marzeń, albo może inaczej.. wydaje mi się, że każdy je… Czytaj więcej »
Hej Izabela,
Wydaje mi się, że osób, które spełniają marzenia jest całkiem sporo (choć to pewnie i tak kropla w morzu), tylko nieliczni prowadzą blog 😉 Mam w swoim otoczeniu kilku takich wariatów, którzy robią niesamowite rzeczy, ale nigdzie tego nie opisują. Czasem wrzucą jakąś fotkę na FB.
To chyba Twój pierwszy komentarz tutaj. Mam nadzieję, że będziesz regularnie zaglądała i dzieliła się swoimi przemyśleniami 😉
Pozdrawiam!
Jasne, że tak. Nigdzie nie napisałam, że uważam, że takich osób jest niewiele. Napisałam, że się cieszę, że jesteś jedną z tych osób, a sama ich znam bardzo dużo. Ba! Sama jestem taką osobą 🙂 To tylko przykre, że w skali całego świata to faktycznie kropla w morzu, ale dobre i tyle. Wydaje mi się, że to dobrze, że nie każdy prowadzi bloga, bo to trochę tak jak ze zdjęciami. Wszyscy je robimy, żeby uwiecznić chwile, ale nie wszyscy potrafimy robić to dobrze. Uważam, że można dzielić się swoją pasją na różne sposoby i zarażać w ten sposób innych. To… Czytaj więcej »
Bartku, czy oprócz konferencji w Katowicach będziesz na jakichś eventach w najbliższym czasie lub może jakichś szkoleniach? Sam prowadzę bloga motoryzacyjnego – wydaje mi się, że w końcu znalazłem to co chcę robić, ale nie wiem jeszcze wielu rzeczy i chciałem właśnie podpytać o kilka rzeczy 🙂
Teraz będę na MJM, później w październiku szykuje się BloSilesia, na której też będę chciał się pojawić. Może jak się trafią jeszcze jakieś imprezy blogowe, to też się pojawię. Będę informował na blogu i na fanpage 🙂
Genialne w swojej prostocie 😉
Nadal wolę czytać niż oglądać, choć przyspieszanie wideo może to zmienić. Filmy wrzucasz na youtube, więc tam z automatu można przyspieszyć.
Jak przy zadaniach najlepiej ruszyć od małych kroków, tak przy marzeniach warto sprawdzić czy to na pewno są nasze marzenia.
A najważniejsze to działać!
Bartku śledzę Twój blog i Twoje poczynania od dawna i po prostu – świetna robota! Dzięki! 🙂
Spełnianie marzeń? Jak bardziej 🙂 a gdy ktoś wskazuje fajne sposoby czemu nie skorzystać? 🙂
Dlaczego ja trafiłam tutaj dopiero dziś? Warto było przeczytać cały ten artykuł. Chciałabym kiedyś być w tym miejscu swojego życia, w którym Ty jesteś, tzn mieć takie doświadczenie, tyle planów i wiarę, że się uda.
Pomyślałam dokładnie to samo! Tyle bym chciała zrobić, ale brak mi tego całego doświadczenia, które przyspieszyło by działanie, ale mam nadzieję, że za jakiś czas będę już jedną z tych, która nie martwi się o brak podstawowej wiedzy, a o to czy dam radę zrealizować wszystko w wyznaczonym przez siebie terminie 🙂
Inspirujący artykuł! Dziękuję. Akurat piszę sobie wizję przyszłorocznego urlopu marzeń i szukając pewnych informacji trafiłem na Twój blog. Upewniłeś mnie w przekonaniu, że warto zrealizować choćby część marzenia (mini urlop?). Rozbawiło mnie też “zdanie, które niczego nie wnosi” 😀 Możliwe, że będę zaglądał co jakiś czas, bo już drugi wpis mnie zainteresował.
Serdecznie zapraszam i cieszę się, że akurat trafiłem z tymi tematami. Trzymam też kciuki za urlop. Jeśli to nie tajemnica to napisz nad jakimi kierunkami się zastanawiasz? 😉 Z rodziną odwiedziliśmy niedawno miejscowość Alanya w Turcji i gorąco polecam!