Jak uwierzyć w siebie? Cz.1

Zanim zaczniemy: jak wiesz lubię pisać długie artykuły. Nie każdy lubi czytać, więc najpierw napiszę jakie tematy poruszam w dalszej części. W tym artykule:

  • Poznasz historię mojego kolegi, który wychowywał się w przerażającej dzielnicy, ale wyszedł na ludzi;
  • Uświadomisz sobie, że nie wierzysz w siebie dlatego, że być może masz złe podejście i mały fragment Twojego życia rzutuje na całość;
  • Dowiesz się, co powinieneś zrobić z przeszłością;
  • Poznasz powody, dla których warto poznać swoje mocne strony;
  • Dowiesz się, dlaczego świadoma budowa relacji to temat, który może zmienić dosłownie wszystko w Twoim życiu.

Zapraszam do lektury!

 

Wiara w siebie.

Od tego wszystko się zaczyna. Bo możesz mieć wielkie cele i plany, ale… co z tego, jak nie będziesz wierzył w to, że potrafisz je zrealizować?

Często na obrazkach motywacyjnych, w artykułach i książkach można przeczytać właśnie hasła w stylu: „Nie poddawaj się!”, „Działaj!” czy właśnie „Uwierz w siebie!”.

Sam niedawno miałem taką rozmowę, na której powiedziałem: „Ale czego Ty się boisz? Uwierz w siebie!”.

W odpowiedzi usłyszałem: „No dobrze… uwierzę, ale jak mam to zrobić?” No i mnie zatkało.

Faktycznie, poza kilkoma prostymi wskazówkami nie potrafiłem wskazać żadnego sensownego „rozkładu jazdy” na to, co trzeba zrobić, żeby uwierzyć w siebie, w swoje możliwości, w to, że sytuacja, w jakiej jesteś w tej chwili wcale nie oznacza, że tak już będzie zawsze.

Sam przeżyłem różne wzloty i upadki, ale zawsze wierzyłem w to, że ta beznadziejna sytuacja to tylko stan przejściowy.

Temat jest trudny, ale jeśli choć jedna osoba dzięki temu artykułowi zmieni swoje nastawienie i z trybu pasywnego wejdzie na tryb aktywny, to będę przeszczęśliwy. Choć oczywiście liczę na to, że takich osób będzie znacznie więcej 😉

Już taki jestem…

To zakała, z jaką należy się rozprawić. Czasami ktoś mówi, że on już taki jest, bo mieszkał w starych blokowiskach, rodzice pili, a za kolegów miało się złodziejaszków.

„W takim klimacie wyrastałem, to jaki mam być?”.

No taki, jaki chcesz!

Ja naprawdę wszystko rozumiem, bo sam też nie wyrastałem w willowej dzielnicy mieszczącej się za miastem. Co prawda nasze osiedle jeszcze nie było najgorsze, ale był taki „Klachowiec”, przez który nie dało się przejść bez „rewizji” kieszeni.

Mam kolegę, który tam mieszkał. Naprawdę w domu im się nie przelewało, a ojciec często wracał pijany i robił awantury.

Dzisiaj jest dyrektorem w dużej firmie kurierskiej, założył rodzinę i wiedzie mu się całkiem nieźle. Za to jego brat poszedł w ślady ojca.

To samo środowisko, Ci sami rodzice, a jednak dwie zupełnie inne drogi życiowe.

Mamy takie powiedzenie: „Czym za młodu skorupka nasiąknie, tym na starość trąci”.

Rzeczywiście różne badania potwierdzają, że środowisko, w którym się wychowujesz ma wpływ na to, jakim jesteś człowiekiem. Jednak to nie oznacza, że nie można zmienić kierunku. Bo można.

Wiele osób z nizin społecznych osiąga spektakularne sukcesy. W książce Stanleya i Danko „Sekrety amerykańskich milionerów” opisane są badania pokazujące, że zdecydowana większość milionerów (ponad 80%), to osoby, które same zbudowały ten majątek od zera.

Co jakiś czas media informują nas o przypadkach, kiedy morderca po odsiedzeniu wyroku zakłada fundację, narkoman zostaje terapeutą, a manager wysokiego szczebla postanawia wszystko rzucić i wyruszyć autostopem w podróż dookoła świata. Można?

W tym momencie mógłbym jeszcze napisać, że jak się chce, to się da, że skoro oni mogli to Ty też i na tym zakończyć ten artykuł.

Tylko, że problem jest nieco głębszy i bardziej złożony. Ci wszyscy ludzie, którzy z jakiegoś powodu stoją w miejscu, przecież nie są ślepi.

Oni wiedzą o tych możliwościach. Oni wiedzą, że istnieje internet i dzięki niemu można pracować bez wychodzenia z domu. Oni wiedzą, że są inni ludzie, którzy byli w takiej samej, albo gorszej niż oni sytuacji, a dzisiaj wiodą wspaniałe życie.

Oni NAPRAWDĘ to wiedzą, ale mimo wszystko nadal brakuje czegoś, co pchnęłoby ich do działania.

Nie jest tak?

No jest!

Co Cię powstrzymuje?

Zanim omówię rzeczy, które możesz zrobić, żeby uwierzyć w siebie, to trzeba także wspomnieć o jednej rzeczy, którą trzeba zająć się na starcie.

A tą rzeczą jest złe podejście.

Złe podejście oznacza, ze koncentrujesz się na swoich brakach, zamiast na tym, co potrafisz. Widzisz defekty, a nie dostrzegasz wspaniałości, którymi Cię obdarowano.

Może chciałbyś robić szkolenia. Masz pomysły na tematy szkoleń, wiesz jak to zorganizować, ale… jesteś nieśmiały (choć akurat osoby nieśmiałe czy introwertyczne często są świetne na scenie, a znacznie gorzej wychodzi im komunikacja w cztery oczy).

Boisz się, że nie dasz rady, że nie poradzisz sobie, gdy ktoś zada niewygodne pytanie i w ogóle mówienie do dużej grupy ludzi uważasz za przerażające.

W takim razie znajdź inny kanał komunikacji! Rób webinary, nagrywaj podcasty, zacznij nagrywać video.

Przy webinarach ta opcja odpada, ale przy podcastach czy video masz ten komfort, że możesz dany fragment powtarzać tak długo, aż będziesz z tego zadowolony. Widziałeś nasze nagrania z planu? Nie zawsze wszystko idzie gładko 😀

A może zamiast mówienia do ludzi, czy do kamery lepszą opcją będzie pisanie? Jeżeli masz lekkie pióro i pisanie przychodzi Ci z łatwością, a nagranie video jest udręką, to po co masz się katować? Zwłaszcza jak zamiast jednego video może powstać pięć świetnych tekstów? No po co?

No bo skąd wiesz czy taki Don Brown, Steven King, George R. R. Martin, czy Harlan Coben poradziliby sobie na scenie? Widziałem kilka wywiadów z nimi i naprawdę wolę ich czytać niż oglądać.

Tak samo to działa w drugą stronę: jak interpunkcja i przelanie myśli na papier nie idzie Ci dobrze i wolisz mówić, to daj sobie spokój z pisaniem i szlifuj występy!

To jest właśnie dobre podejście. Nie płacz nad tym, że występy na scenie, albo pisanie idzie Ci słabo. Skup się nad tym co robisz dobrze.

Mała dygresja: osobiście uważam, że przemawianie tak czy owak warto poćwiczyć, bo to narzędzie, które daje znacznie więcej korzyści (także pod względem wizerunkowym i pozycjonowania się na danym rynku).

Np. mało kto wie, że dzięki występom publicznym choćby na targach branżowych, czy konferencjach można mieć wyższe ceny niż konkurencja i nie odbije się to na ilości klientów. Ale to temat na inny artykuł 😉

Wracamy do wiary w siebie.

Przygotowałem zestaw składający się z 14 punktów (dzisiaj pierwsze 4 punkty), który powinien pomóc osobom borykającym się z problemem wiary w siebie. Wierzę, że choćby jeden z tych punktów może być właśnie takim punktem zaczepienia. Takim malutkim światełkiem w tunelu, od którego zacznie się piękna zmiana.

1. Przeszłość minęła

Wiem, że to nie jest proste, ale jeżeli chcesz coś zmienić w swoim życiu, to musisz zostawić przeszłość tam, gdzie jest jej miejsce.

Zamiast dołować się tym co było, zastanów się:

  • Jakie mądre wnioski możesz z tego wyciągnąć?
  • Czego to Cię nauczyło?
  • Jak możesz z tego doświadczenia skorzystać w przyszłości?
  • Jak się zachowasz, gdy pojawi się sytuacja podobna do tej, którą właśnie teraz rozpamiętujesz? Może powinieneś dać sobie więcej czasu na konkretne decyzje? Może powinieneś z kimś o tym porozmawiać?

Osobiście wierzę, że wszystko w naszym życiu wydarza się po coś. Zatem to ważne, abyś szybko zrozumiał, po co to było.

I teraz uważaj: jak nie odrobisz tej lekcji, to takie sytuacje będą się powtarzać tak długo, dopóki czegoś nie zrozumiesz. To dotyczy związków, biznesu, finansów, zdrowia i każdego innego obszaru w życiu.

Rozlicz się przeszłością, podziękuj Bogu, opatrzności, losowi czy czemu tam chcesz za tą lekcję, wyciągnij wnioski i zacznij od nowa.

2. Mocne strony

Jeśli masz problemy z wiarą w siebie, to być może sam się pogrążasz mówiąc o sobie: „Jestem ciamajdą”, „Nic mi w życiu nie wychodzi”, „Jestem nieudacznikiem” itp.

Jednak to nie do końca jest prawda, bo ludzie, którzy tak mówią o sobie zazwyczaj zawiedli tylko na pewnym obszarze, ale rozciągają łatkę nieudacznika na całe swoje życie.

To, że bałeś się iść do szefa i prosić o podwyżkę, albo, że nie wyszła Ci prezentacja wcale nie oznacza, że jesteś nieudacznikiem. Po prostu zabrakło kompetencji w tych małych konkretnych obszarach! Przelewając to na całe swoje życie robisz sobie straszną krzywdę.

Z jednymi rzeczami idzie Ci słabo, ale z innymi prawdopodobnie jest dużo łatwiej. Na pewno masz do czegoś „dryg”, tylko nie do końca zdajesz sobie z tego sprawę.

Widzisz, ze mną to było tak, że zawsze byłem gadułą. Często w szkole byłem upominany za rozmawianie z kolegą lub koleżanką z ławki.

Po latach okazało się, że to właśnie…mówienie do innych stało się moim sposobem na życie!

Uwielbiam się dzielić wiedzą i dlatego nagrywam video, piszę artykuły, książki, prowadzę seminaria i szkolenia.

To jest po prostu moje powołanie.

Ty też zapewne masz coś takiego, czego nauka przychodzi Ci z łatwością. Coś czemu potrafisz poświęcać długie godziny i nie zauważasz upływających godzin.

Zadaj sobie następujące pytania:

  • Co potrafię? Jakie mam zdolności?
  • Co jest moim największym sukcesem zawodowym? Jakie
    umiejętności pomogły mi to zrealizować?
  • Czego uczę się szybciej niż inni?
  • Co mnie uskrzydla? Kiedy czuję przypływ energii?
  • O czym inni ludzie mówią, że mam do tego dar?
  • Do czego chcę jak najszybciej powracać?

To duży temat, któremu swego czasu poświęciłem sporo pracy i nawet zrobiłem o tym mały kurs. Kiedy zaczynasz pracować nad rzeczami, które wychodzą coraz lepiej, to wskaźnik wiary w siebie idzie naprawdę mocno w górę.

3. Zadbaj o siebie

Mówi się, że „nie szata zdobi człowieka”. Jednak bądźmy szczerzy – dobre ubranie, fryzura, w przypadku kobiet jeszcze dobry makijaż powodują, że czujesz się bardziej pewny siebie.

Zauważ, że kobieta, która jest naprawdę gustownie ubrana, ma zrobioną fryzurę, jest ładnie umalowana i po prostu wygląda jak milion dolarów będzie szła po ulicy zupełnie inaczej niż kobieta, która się nie maluje, ma tłuste włosy, sprane ciuchy i rozwalające się buty.

Dla jasności – nie namawiam Cię do tego, żeby wydawać fortunę na  markowe ubrania – po prostu wyglądaj dobrze.

4. Świadomie buduj relacje

Dawno, dawno temu, kiedy mieszkaliśmy w małych plemionach, to byliśmy na to plemię skazani. Dzisiaj świat funkcjonuje zupełnie inaczej.

Dzisiaj możesz mieć wokół siebie takich ludzi jakich chcesz. Możesz także „poluzować” niektóre relacje bez obawy o to, że jak to zrobisz, to zginiesz z głodu. Nie zginiesz. Za rogiem masz Biedronkę.

Relacje to kolejny temat, który jest bardzo bliski mojemu sercu, bo nigdy bym nie był tu gdzie jestem, gdyby nie ludzie, którymi się otaczam. Także za pomocą internetu mam dostęp do ludzi, których co prawda nigdy nie spotkałem, ale dzięki nim podjąłem takie a nie inne decyzje, i wiele się od nich nauczyłem.

Są badania potwierdzające, że ludzie w naszym otoczeniu mają ogromny wpływ na to jak się czujemy, ile ważymy oraz ile zarabiamy.

To, z jakimi ludźmi obcujesz, wpływa na Twój stan umysłu. To z kolei wpływa na to, że widzisz nowe możliwości. Zaczynasz wierzyć w siebie i w to, że możesz dokonać w życiu zmiany kierunku.

Jednak rozumiesz też, że samo nic się nie zrobi i konieczne jest zdobycie pewnego rodzaju umiejętności (np. sprzedaż, umiejętności komunikacyjne, marketing, zarządzanie finansami) zatem zaczynasz się uczyć, bo oni też się uczą. Takich ludzi może i nieco trudniej poznać, ale wierz mi, że lepiej znać jedną taką osobę i mieć z nią naprawdę świetną relację niż mieć dwudziestu znajomych, z którymi relacje są bardzo powierzchowne.

Większość ludzi idzie przez życie z taki mi ludźmi jakich podrzuca im los. Chodzisz do szkoły i na studia i grupa niejako jest Ci narzucona. Idziesz do pracy, to kolegów dobierał szef, a nie Ty.

Z niektórymi się lubisz, z innymi pewnie nieco mniej, a niektórych najchętniej katapultowałbyś na księżyc.

Osobiście wychodzę z takiego założenia, że jestem na tym świecie w zasadzie na chwilę i staram się otaczać ludźmi pozytywnie nastawionymi do życia. Takimi, dla których praca nie jest największym złem w galaktyce, ale wartością i pewnego rodzaju służbą na rzecz innych ludzi. Takimi, że jak spotkanie się kończy, to ja się po nim czuję lepiej.

Oczywiście czasami trafi się ktoś, kto marudzi, narzeka i nic z tym nie chce zrobić, ale na szczęście jest to śladowa ilość.

Dlatego jeśli po spotkaniu z kimś odczuwasz spadek energii, to pomyśl czy jest sens, aby to przedłużać. No bo w imię czego? Bo się znacie tyle lat i raz na jakiś czas wypadałoby się się spotkać? Nie żartuj 🙂

Druga sprawa: jak masz uwierzyć w siebie jak jesteś otoczony ludźmi, którzy nie dodają Ci ani grama otuchy? No jak? Mało tego, często jeszcze dorzucą swoje trzy grosze i w zasadzie tylko pogarszają sprawę.

Nie mówię, że każda krytyka jest zła, ale co innego, gdy ktoś mówi: “Nie bierz się teraz za to, bo ten trend się dopiero rozwija. Poczekaj aż konkurencja wykona najtrudniejszą i najkosztowniejszą robotę, i uświadomi ludziom po co to jest i do czego służy”, a co innego gdy ktoś mówi: “Ty? Nie dasz sobie z tym rady!”. Ta pierwsza uwaga, zwłaszcza jeśli pochodzi od osoby, która zjadła na danym temacie zęby jest na wagę złota. Tą drugą olej.

Więcej na ten temat napisałem w artykule “10 znaków, które mówią, że powinieneś zmienić towarzystwo”.

Natomiast jeśli po spotkaniu z kimś czujesz się świetnie, masz nowe pomysły, albo ta osoba przedstawiła swój punkt widzenia (niekoniecznie dla Ciebie wygodny, ale jednak wartościowy), to warto mieć wokół siebie takich ludzi nieco więcej.

Dla jasności – nie chodzi mi o to, żeby sobie stworzyć kółko wzajemnej adoracji, w którym wszyscy się będą poklepywać po pleckach i smyrać fiutkami. Warto mieć wokół siebie ludzi, którzy właśnie bez owijania w bawełnę będą potrafili nami potrząsnąć gdy zajdzie taka potrzeba.

Niemniej wszystko sprowadza się do tego, żebyś to Ty ŚWIADOMIE tworzył te relacje, a brał wszystko jak leci. Tak robi większość, a większość zazwyczaj się myli.

Zobacz, według portalu Bankier.pl 80% Polaków zarabia mniej niż 3549 zł netto. To znaczy, że te pozostałe 20% myśli i działa w inny sposób. Ponad 19.000 zł miesięcznie zarabia zaledwie 0,2% Polaków, a to moim zdaniem nie jest jakaś monstrualnie wielka kwota.

“Dobrze Bartek, ale gdzie ja mam poznawać takich ludzi?”

Kto był na szkoleniu “Magia Relacji” ten wie co robić, bo pokazywałem jak nawiązywać relacje z wpływowymi ludźmi. Wszystkiego powiedzieć nie mogę bo to by było nie fair wobec uczestników, ale jak uchylę rąbek tej wiedzy, to chyba nikt się nie obrazi.

a) Zbuduj swoją wartość – jak to mówią: swój do swego ciągnie, dlatego nawet jak nie masz zbyt dużo funduszy, to i tak możesz zrobić bardzo dużo, żeby pokazać się jako osoba ciekawa i warta poznania. Uczyń swoje życie nieco ciekawszym. Jedź w podróż autostopem, przebiegnij maraton, działaj w organizacji studenckiej, prowadź blog i bądź aktywny przy tworzeniu różnych projektów. To od razu zmienia perspektywę.

Możesz zrobić prostą stronę “imienazwisko.pl”, na której opiszesz kim jesteś, co robisz, do czego zmierzasz. Gdy podeślesz adres strony w mailu, albo zamieścisz go w stopce, to już na starcie dostajesz dużego plusa. Zobacz, ten człowiek mając 200 zł w kieszeni ruszył autostopem przez całą Rosję!

b) Kluby zrzeszające ludzi z irracjonalną pasją – ludzie potrafią wydawać bardzo grube pieniądze na takie rzeczy jak: stare samochody, motory, modele, golf, cygara itd.

Podam Ci przykład mojego znajomego, który poznał mnóstwo prezesów, dyrektorów i managerów wysokiego szczebla w drogi, ale co by nie mówić, zrobił to w prosty sposób. Mianowicie kupił sobie Harleya.

Zastanów się, kto kupuje taki motor? Zazwyczaj są to mężczyźni po 40-stce, dobrze zarabiają (w końcu taki motor i akcesoria do niego to spory wydatek), taki człowiek albo ma swoją firmę, albo jest wysoko postawionym pracownikiem. W każdym razie praca pozwala mu na to, żeby kilka razu do roku jeździć na różnego rodzaju zloty.

Dzięki znajomościom jakie tam zawarł zrealizował zlecenia, które można już liczyć w milionach złotych.

Wiem, wiem – nie masz Harleya. Jednak możesz sprawdzić gdzie i kiedy organizowane są takie zloty i pomóc jako wolontariusz przy organizacji. Choćbyś miał stać za barem i lać piwo, to jest to dobry początek.

Dodatkowa para rąk do pracy zawsze się przyda, bez względu na to czy to jest klub golfowy, czy zlot miłośników Harleya. Bycie barmanem w takim miejscu ma ogromne zalety, bo po pewnej godzinie barman pełni rolę gościa, któremu się można wygadać. Taki spowiednik 😀

c) Podróże – to dość drogi sposób, ale również miałem okazję poznać człowieka, który w ten sposób funkcjonuje. Wygląda to tak, że dwa razy do roku leci na dwa tygodnie na wakacje z biura podróży. Generalnie biuro podróży musi mieć świetną renomę i sama wycieczka też zazwyczaj kosztuje krocie bo między 15 a 20 tys. złotych.

Na takiej wycieczce do kogo byś nie podszedł, to wiadomo, że nie jest to osoba, która ledwo wiąże koniec z końcem. I w takim doborowym towarzystwie jeździsz sobie na słoniach, mieszkasz w pięknych hotelach, pijesz najlepsze alkohole i… zawiązujesz przyjaźnie. Człowiek, którego poznałem mówi, że na takim wyjeździe od razu każdy przechodzi na Ty, jest pełen luz i nie ma “Pana Prezesa Marka”, tylko jest Marek, Mareczek, Maruś mordo Ty moja!

Jednak 15.000 zł za wycieczkę, to duży wydatek i zaledwie garstka może sobie coś takiego pozwolić. Niemniej warto zapamiętać na przyszłość 😀

d) Szkolenia, seminaria, eventy – to opcja, którą ja preferowałem i preferuję. Działam głównie w internecie i na różnych ciekawych wydarzeniach mogę spotkać osoby, które również znam tylko z sieci. Można podejść, porozmawiać, wziąć numer telefonu i umówić się na spokojną rozmowę na żywo, czy na skypie.

Widzę jak to funkcjonowało u mnie. Na szkoleniach, które organizowałem narodziły się wspaniałe znajomości, a nawet przyjaźnie. Ludzie robią ze sobą wspólne interesy i to jest po prostu piękne!

O ile na różnego rodzaju spotkaniach networkingowych miałem wrażenie, że jestem na targu, na którym są sami sprzedawcy, a nie ma kupujących, o tyle na szkolenia nikt nikomu nic nie idzie sprzedać. Ludzie idą się czegoś nauczyć.

Przyszli bo zainteresował ich konkretny temat i to jest pierwszy temat do rozmowy. Drugi temat, to osoba prowadzącego 😉

Tu rozmowa o tym, czym się zajmujemy, co zamierzamy zrobić itp. jest luźniejsza. Nie ma tej presji i nachalności, i z tego co widzę w ten sposób więcej osób nawiąże ze sobą współpracę.

Zauważ, że połączenie tego punktu z punktem pierwszym powoduje, że jakaś część ludzi może kojarzyć Ciebie! Wtedy podchodzą, zagadują i jest super, bo oni już Cię dobrze znają.

PRZECZYTAJ DRUGĄ CZĘŚĆ

4.8/5 - (128 głosów)
Subskrybuj
Powiadom o
guest

3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback
Jak uwierzyć w siebie? cz.3/3 | Liczy się Wynik
8 lat temu

[…] Jak uwierzyć w siebie? Cz.1 […]

Krystian
Krystian
3 lat temu

Ciekawy post

Bartek Popiel
3 lat temu
Reply to  Krystian

Dziękuję 😉