Jak się zmotywować do rzeczy, których nienawidzisz?

Nie bez powodu ten wpis ukazuje się właśnie teraz. Koniec września. Pierwszy miesiąc szkoły szkoły. Wakacje studentów dobiegają końca. Zmęczenie po kampanii wrześniowej jeszcze nie minęło. Powrót z ostatnich urlopów. Krótko mówiąc znowu pojawią się znienawidzone, złe, nudne, żmudne i irytujące – OBOWIĄZKI.

Wersja video tym razem zamieszczona pod artykułem.

Niektóre z nich zapewne są do zniesienia, ale są wśród nich i takie, które powodują mdłości, dreszcze i ból głowy tak wielki jak uda Grycanek.

No i tak chodzisz po domu, mieszkaniu czy biurze i kombinujesz, co by tu zrobić, byleby tylko nie zabrać się za to, co w końcu i tak trzeba będzie zrobić.

To może być sprzątanie, nauka, raport dla szefa, zestawienie finansowe czy inna sprawa, którą najchętniej kazałbyś zrobić niewolnikowi, gdybyś tylko takowego miał.

Najprościej byłoby rzucić mantrą jaką starali się wbić nam do głowy rodzice: „Zrobisz to i będziesz miał z tym święty spokój.” Jest w tym sporo racji – zrobisz, masz to z głowy, możesz zająć się czym chcesz. Proste? No niby proste.

W teorii.

W praktyce jest z tym już znacznie gorzej, dlatego dzisiaj przygotowałem dla was osiem sposobów, które mnie pomagają w takich sytuacjach.

Tak, mimo całej zajebistości mojego życia ja też muszę robić rzeczy, których nie znoszę, i muszę się z nimi mierzyć.

Bardzo często całe zadania nie są aż tak straszne. Niektóre są fascynujące, ale nawet takie rzeczy mają w sobie jakiś etap, który musi być zrobiony.

Niestety ten etap śmierdzi niczym zdechłe, rozkładające się i częściowo zjedzone przez robale zwierzę.

Są takie etapy. Nie da się ich pominąć. Nie do końca da się je też całkowicie oddelegować. W końcu trzeba z takimi śmierdziuchami stanąć oko w oko, mimo ich beznadziejności.

W razie czego, zawsze może Ci w tym pomóc mój ebook, który zawiera mnóstwo informacji na temat produktywności, efektywności i laserowego skupienia, który możesz pobrać już teraz całkowicie za darmo.

Poniższą listę polecam wydrukować i powiesić nad biurkiem, bo to jest problem, który bardzo często wraca.

Co zatem robić?

1. Zrób najmniejszy pierwszy krok

Niestety samo się nie zrobi. Pomyśl o zadaniu, które masz wykonać. Co dokładnie ma być zrobione? Gdzie to ma być zrobione? Jak ma być zrobione? Od czego można zacząć? Czy ten pierwszy krok może być jeszcze mniejszy? Super, właśnie od tego najmniejszego ZACZNIJ.

Przykładowo masz do pomycia stertę garów, która powoli zaczyna wylewać się ze zlewu. Widzisz, że część garnczków jest zaschnięta i już na samą myśl o szorowaniu tego dostajesz biegunki?

W takim razie zrób tylko jeden najmniejszy krok. Odkręć wodę i umyj jedną łyżeczkę, jeden kubek, albo jeden talerzyk. Albo weź inny kubek z suszarki (jeżeli coś tam jeszcze w ogóle zostało) i zalej ciepłą wodą wszystkie zaschnięte garnczki. Niech to sobie trochę odmięknie, to później łatwiej się z tym wszystkim uporasz.

Dlaczego tylko jedna łyżeczka, talerzyk lub kubek?

Bo początek zadania zawsze jest znacznie trudniejszy niż jego kontynuacja.

Tak samo jest z nauką –najtrudniej siąść przy biurku i otworzyć książki.

Z prasowaniem – najtrudniej rozłożyć deskę i uprasować pierwszą koszulę.

Z bieganiem – najtrudniej jest wyjść za drzwi.

Zawsze ten początek jest najbardziej męczący, dlatego moim zdaniem warto na starcie maksymalnie obniżyć poprzeczkę.

2. Nadaj temu głębszy sens

Ja wiem jak to brzmi. Nadaj głębszy sens zmywaniu naczyń – ha ha ha! Ale jednak pomyśl o tym, że w ten sposób dbasz o własny dom i jesteś dobrym przykładem dla dzieci, czy współlokatorów.

To jest także test tego, na ile jesteś człowiekiem, który jest słowny sam wobec siebie. Bo jeżeli obiecałeś sobie, że umyjesz te cholerne gary po kolacji, a jednak tego nie robisz, to powinieneś spuszczać głowę przechodząc koło lustra. Bo z takim podejściem to pewnie dziwnie tak spojrzeć sobie w oczy, nie sądzisz?

Nadawanie takiego głębszego  sensu sprawdza się u mnie doskonale kiedy mam siąść do pisania tekstów. Lubię pisać, szukać trafnych porównań i generalnie bawić się literkami. Ale czasami zwyczajnie mi się nie chce.

Wtedy zaczynam od punktu pierwszego: wyłączam dostęp do internetu ,otwieram Worda i piszę tytuł. Zazwyczaj wcześniej już mam przygotowaną ramę tekstu i podstawowe punkty, więc pozostaje tylko to rozwinąć.

Nastawiam więc zegarynkę na 25 minut i zaczynam pisać. Ten czas zazwyczaj sprawia, że wkręcam się w pisanie. Więc albo robię krótką przerwę, albo natychmiast nastawiam kolejne 25 minut.

Kiedyś nawet wspominałem o takim ciężkim rozruchu na snapchacie. Zresztą często tam pokazuję różne moje warsztatowe triki, więc zachęcam do obserwowania. Znajdziesz mnie pod nazwą: bartekpopiel. Mały bonus: pod tekstem znajdziesz taką małą kreskę. Jak w nią klikniesz to pojawi się dodatkowa treść zawierająca mały zlepek snapów i… coś jeszcze 😉

Ale co z tym głębszym sensem?

W takich momentach słabości przypominam sobie, że ten blog ma moc. Wielokrotnie dostawałem maile, prywatne wiadomości czy telefony z podziękowaniami za jakiś tekst lub video.

Trochę dziwnie mi o tym pisać, ale są ludzie, którym ten blog naprawdę bardzo pomógł w życiu. Ktoś zaczął rano wstawać, inna osoba biega, jeszcze inna zmobilizowała się do dokończenia pracy magisterskiej, a ktoś jeszcze inny ruszył w podróż autostopem.

Np. ostatnio dostałem od czytelnika taką kartkę:

jak się zmotywować do rzeczy, których nienawidzisz?

jak się zmotywować do rzeczy, których nienawidzisz?

Czytam coś takiego i trochę nie wierzę, że kiedyś tam postanowiłem założyć sobie bloga, coś tam na nim sobie publikowałem, a z czasem okazuje się, że to miejsce stało się dla wielu osób czymś w rodzaju zwrotnicy. Jestem z tego piekielnie dumny.

Dlatego w takich momentach słabości uświadamiam sobie, że jak nie wypuszczę tego tekstu, to być może kilka osób nie zrobi czegoś wspaniałego, co zostanie im w pamięci na całe życie.

Z kilku tysięcy osób, które przeczytają dany tekst 95% już za 2-3 godziny zapomni o czym on był. Przeczytają, przytakną i wrócą do codziennych zajęć.

Ale znajdzie się zawsze jakaś malutka grupka, dla której właśnie ten jeden tekst będzie ostatnim puzzlem w układance. Ten jeden tekst sprawi, że wszystkie kropki się połączą. Ten jeden tekst sprawi, że odważą się na krok, który jeszcze kilka godzin wcześniej był nie do pomyślenia. To jest właśnie dla mnie ten głębszy sens mobilizujący mnie do pisania.

3. Uprzyjemnij to ścierwo

Czy jest jakiś sposób na to, żeby robienie danej rzeczy sobie uprzyjemnić? Zawsze jest, więc znajdź go i zastosuj.

Jeśli masz sprzątać, to włącz sobie wtedy ulubioną muzykę, audiobooka czy podcast. Jak prasujesz, to jednocześnie możesz oglądać ulubiony serial.

Podczas biegania znakomicie się u mnie sprawdzają podcasty. Dbam o zdrowie a jednocześnie mogę się dowiedzieć czegoś mądrego.

Natomiast może być też tak, że chcesz zacząć się więcej ruszać. No to zaczynasz biegać, ale mimo wszystko każde wyjście jest dla Ciebie czymś, do czego wręcz musisz się zmuszać. Za każdym razem czujesz ból jakbyś miał rodzić sześcioraczki pokryte stalowymi kolcami. Sześcioraczki. Pokryte. Kolcami. 

W takim razie rób coś innego! Wyjdź na rower albo rolki, zapisz się do na boks, zumbę, czy taniec towarzyski. Eksperymentuj aż znajdziesz coś, co da Ci w kość pod względem fizycznym, ale jednocześnie sprawi mnóstwo frajdy.

4. Zrób to z miłości do innych

Gdybym z całej ósemki miał wskazać jeden punkt, który chciałbym, żebyś zapamiętał to właśnie ten.

Gdy masz do zrobienia coś, co wysysa z Ciebie energię. Jest trudne, nudne, żmudne i masz tego dość jeszcze zanim w ogóle zaczniesz to… zrób to z miłości do innych.

Być może jesteś w związku małżeńskim, masz dzieci albo jesteś zżyty z rodzicami, rodzeństwem czy przyjaciółmi, to zrób to, co masz zrobić z miłości do nich.

„Ale Bartek! Jak ich kocham to kocham. Nie muszę sprzątać mieszkania, żeby to udowadniać!”

Niby tak, ale skoro ich kochasz, to pewnie chciałbyś, żeby dzieci wychowywały się w czystym domu. Pewnie chciałbyś, żeby Twoje dziecko miało porządek w tornistrze, na biurku i w szafkach. Skoro tego chcesz, skoro ono jest dla Ciebie ważne – to daj przykład.

Tu przypomina mi się pewna historia, gdzie na jednej z konferencji podchodzi do mnie mężczyzna nieco starszy ode mnie i mówi mi, że on się nie potrafi w ogóle zmobilizować do działania. Absolutnie nic go nie pociąga i już kilka lat tkwi w totalnym marazmie.

W pracy się obija i jak mi powiedział sam się dziwi, że w ogóle go jeszcze trzymają. Nic mu się nie chce, całe dnie spędza na buszowaniu po internecie.

W pewnym momencie powiedział, że najgorsze jest to, że jego dzieci zaczynają powielać ten wzorzec i mają problemy w szkole.

„Hola, hola! To Ty masz dzieci?” – zapytałem.

„No tak, trójkę” – odpowiedział.

Po czym wyjął portfel i pokazał mi zdjęcia. To były naprawdę fajne dzieciaki!

Wtedy zupełnie nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. To był kompletnie obcy mi facet i zwykle powiedziałbym to jakoś delikatniej, ale po prostu szkoda mi było tych dzieciaków.

Choć zwykle jestem raczej opanowany, to wtedy puściły mi nerwy i powiedziałem coś w stylu:

„Chłopie, no jak to możliwe, że masz trójkę dzieci i nic Ci się nie chce? Jak możesz być takim leniem będąc głową rodziny? Skoro na Tobie Ci nie zależy i jest Ci wygodnie z tym co masz, to może pomyślałbyś o żonie i dzieciach co? Przecież te dzieciaki zaraz zaczną dorastać, będą chciały robić prawo jazdy,  może któreś z nich będzie chciało studiować za granicą. Co wtedy zrobisz? Czy Ty chciałbyś mieć takiego leniucha za ojca? Byłbyś z niego dumny?”

Przyznaję, pojechałem wtedy po bandzie i jak już było po wszystkim, to zorientowałem się, że chyba jednak trochę przegiąłem. Patrzył na mnie bez słowa i myślałem, że zaraz dostaję po ryju. Zamiast tego przybiliśmy pionę, zrobiliśmy misiaka i facet mi podziękował bo nazwałem rzeczy po imieniu.

Nie wiem jak dalej potoczyły się jego losy, bo nigdy później się nie kontaktowaliśmy, ale chciałbym wierzyć, że tamta rozmowa rzeczywiście przyniosła jakieś konkretne efekty.

Dlatego w takich podbramkowych sytuacjach, kiedy kompletnie nie możesz się za nic zabrać, pomyśl o swoich najbliższych i zrób to dla nich.

5. Poproś o pomoc

Pamiętasz tą scenę z dzieciństwa, jak przychodził wieczór i mama mówiła, że czas posprzątać zabawki? Zwykle sama czynność trwała minutę, ale po prostu nie mogłeś się do tego zabrać. Wtedy każdy klocek tak ciężko było ruszyć, jakby ważył co najmniej 20 kg.

Kończyło się zwykle na tym, że po długich bojach, kłótniach i groźbach sprzątałeś pokój, albo mama nie wytrzymała i sprzątała za Ciebie, albo sprzątaliście razem.

Właśnie ta ostatnia opcja jest chyba najlepsza.

Skoro działało to w dzieciństwie, to dlaczego nie skorzystać z tego teraz? Nie idzie Ci nauka? Umów się z kimś na wspólną powtórkę, opracowywanie zagadnień, map myśli itp.

Nie idzie sprzątanie? Poproś domowników o pomoc, ale miej na uwadze, że jak teraz pomagają Tobie, to nie znasz dnia ani godziny, gdy Ty zostaniesz wezwany do pomocy.

To samo możesz zastosować do nauki języków, biegania, wyprzedaży niepotrzebnych rzeczy czy zaplanowania projektu.

6. Rozpędź się

Brian Tracy w książce „Zjedz tę żabę” proponuje, aby najgorsze, najtrudniejsze i najbardziej znienawidzone obowiązki zrobić jako pierwsze w ciągu dnia.

Próbowałem działać w ten sposób, ale ta metoda kompletnie się u mnie nie sprawdzała. Przedłużałem czytanie książki z rana,  dłużej biegałem, dłużej brałem prysznic, spokojniej jadłem śniadanie – jednym słowem tak czy siak próbowałem to zadanie jakoś przesunąć w czasie.

Pewnego pięknego weekendu wybrałem się na przejażdżkę rowerową. Nagle przede mną zaczęła wyrastać dość spora górka. Oczywiste było to, że jak zacznę przyspieszać teraz (czyli jeszcze na płaskiej drodze), to z większą prędkością podjadę na górkę i mniej się zmęczę, niż gdybym zaczął się z nią siłować dopiero u jej podstawy.

Przecież z zadaniami może być tak samo! Zamiast siłować się od razu z tym największym bydlakiem, to najpierw można zrobić sobie rozgrzewkę na rzeczach nieco prostszych. Najpierw załatwiasz odcinek na płaskim, a później siłą rozpędu pokonujesz górę.

Jedna ważna uwaga: planując to zrób te dwa proste zadania, a później rzeczywiście weź się za tą ważną sprawę. Żeby nie było, że zapchasz dzień pierdołami, a to ważne to „na jutro” się przełoży.

7. Pokaż swoją zmianę

W lutym wrzuciłem na fanpage notatkę, że na czas Wielkiego Postu przestaję pić kawę i jeść słodycze. Dodałem także, że jeśli ktoś chce, to może się do tego projektu przyłączyć.

jak zmusić się do robienia rzeczy, których nienawidzisz?

Nie powiem – przez ten czas wielokrotnie miałem ochotę napić się kawy i zjeść coś słodkiego. Najgorzej było na różnych spotkaniach ze znajomymi czy rodziną, na których wyjeżdżały na stół przepyszne ciasta.

Niemniej świadomość tego, że moją przygodę obserwuje kilka tysięcy osób mocno mi pomagała. Jasne, że przecież gdzieś tam po czajanie mógłbym wypić kawę i nikt by się nie dowiedział, ale chodzi o to, że ja bym wiedział.

Było ciężko, ale wytrwałem.

Teraz ten sam sposób wykorzystuję do zrzucenia wagi. Po wakacjach, na których trochę sobie pofolgowałem przybyło mi 4kg i ważę w okolicach 80kg. Przy czym najlepiej się czuję w wadze 74-75kg i na snapchacie wrzucam krótkie nagrania zaraz po treningu, robię zdjęcia wagi i to mi bardzo pomaga utrzymać regularność.

8. Po prostu… miej to już za sobą

„Czy ty już o tym nie wspominałeś?”

Tak, we wstępie do tego artykułu. Sam w sobie ten punkt jakość specjalnie mobilizujący nie jest, jednak przy takich codziennych rzeczach do zrobienia będzie dobrym „wspornikiem” dla wszystkiego, co napisane wyżej.

Zastanów się jak się będziesz czuł po zakończeniu tego zadania? Jak inni będą Cię postrzegali jak wreszcie się z tym zadaniem uporasz? Czym będziesz mógł się w spokoju zająć, gdy to trudne zadanie zostanie już ukończone?

Miało być osiem punktów, ale będą jeszcze dwa. No to jedziemy:

9. Motywacja przychodzi i znika

To jest po prostu niemożliwe, żeby przez 365 dni w roku wiodło Ci się super. To niemożliwe, żebyś każdego dnia był w stanie euforii. Jeśli jakiś trener, mówca, czy pisarz ogłasza, że dzięki niemu w Twoim życiu zagości tylko szczęście, a wszelkie problemy znikną to jest kłamcą.

Życie to sinusoida i są chwile szczęścia i chwile rozpaczy. Nie ma nic w tym złego, bo jedno i drugie jest potrzebne do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.

Dlatego jeśli czujesz, że to jest dobry czas na działanie, to go wykorzystaj. Kiedy czujesz spadek motywacji, jesteś przemęczony i generalnie nic się nie klei, to zrób sobie przerwę. Po prostu. Wyjedź gdzieś, poczytaj książkę, pooglądaj seriale. To Ci wyjdzie na zdrowie.

10. Usuń wszystkie inne opcje

Nie uczyłeś się słówek? Nie ma śniadania.

Nie było porannej gimnastyki? Nie włączaj komputera.

Nie napisałeś 1000 słów do nowego artykułu? Nie ma Facebooka 😀

Takie działanie jest trochę hardcorowe, ale ja bardzo je lubię, bo działa jak już wszystko inne zawodzi.

Metodę tworzenia środowiska w taki sposób, żeby niejako wymuszało na nas działanie w określonym kierunku opisałem szczegółowo w tym krótkim artykule.

Liczę na to, że całe to zestawienie będzie dla Ciebie pomocne i dzięki niemu ruszysz z zadaniami, do których zabierałeś się jak pies do jeża.

Dla utrwalenia tego wszystkiego zachęcam do obejrzenia także wersji video. Treść nieco różni się od tego co było w artykule.

Pomóż mi szerzyć tę wiedzę!

Dziękuję, że przeczytaliście mój artykuł i mam nadzieję, że po jego lekturze już rozmyślacie do jakich zadań wykorzystacie choćby ułamek wiedzy w nim zawartej.

Bardzo Was proszę o podzielenie się tym artykułem ze znajomymi, bo im więcej osób z tego skorzysta, tym lepiej dla nas wszystkich. Sądzę, że znajomi też będą zadowoleni 😀

Podzielcie się artykułem na Facebooku, Twitterze, mailowo czy ustnie. Z góry bardzo dziękuję i życzę udanego rozbrajania zadań, które spędzały wam sen z powiek.

4.7/5 - (168 głosów)
Subskrybuj
Powiadom o
guest

29 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Joanna
Joanna
8 lat temu

Hej! Fajny tekst i dużo dobrej konkretnej wiedzy. Gratuluję, wartościowa rzecz. Na mnie osobiście najlepiej działa zrobienie najmniejszego kroku i to ZAWSZE u mnie działa. Przeczytane u Ciebie już dawno i zastosowane. DZIĘKI. Asia

Paulina
Paulina
8 lat temu

Jak zawsze mnóstwo inspiracji. Powieszę sobie na ścianie te punkty, bo od kilku miesięcy wisi nade mną widmo pisania inżynierki i jakoś totalnie nie mogę się za to zabrać. Miałam oczywiście kilka zrywów, tylko że to pierwsza tego typu praca i ciężko mi określić jak do końca to ugryźć. Stworzyłam kalendarz, w którym będę zaznaczać dni, w których udało mi się coś zrobić. Oprócz strony tytułowej, planu, mam też już jako taki wstęp 😉 Publiczna deklaracja dodaje motywacji, jak sam dobrze wiesz, dlatego życz mi powodzenia 😉

Anna i Artur
Anna i Artur
8 lat temu

Tylko 7 pkt nie stosuję. Punkt 10. – ciekawy, ale nie zawsze udaje mi się go stosować – choć staram się. Świetny tekst i wideo! Pozdrawiam 🙂

martyna
martyna
8 lat temu

jest jeszcze inna opcja ;p mozna przebimbac czas a wszystko zrobic na ostatnią chwile 😛

emila
emila
8 lat temu

Ja w końcu zmotywowałam się do znalezienia pracy. Co prawda pracowałam już wcześniej,ale było to niefajne zajęcie i załatwione przez kogoś,gdyż sama miesiącami siedziałam w domu. Po przeczytaniu kilku artykułów Bartka zrozumiałam,że muszę wziąć życie w swoje ręce. Pracę zaczynam od dziś,fajne jest to że rozpoczynam ją wraz z nowym rokiem szkolnym 😉 nie jest to praca marzeń,ale lepsza taka niż żadna,albo niż ta poprzednia. No i mam ją na miejscu,parę kroków od domu,i wszystko z jej załatwianiem ogarnęłam sama. Myślę też o studiach,już złożyłam papiery. Kiedyś wolałabym przesiedzieć w domu przed TV lub w internecie i mieć żale do… Czytaj więcej »

Przemek
Przemek
8 lat temu

Hej Bartku, troszkę mnie tu nie było już. Czy teraz każdy post ma swoją wersje wideo ?

Przemek
Przemek
8 lat temu
Reply to  Bartek Popiel

super :]
pozdrawiam

Halina Miga
Halina Miga
8 lat temu

Świetny tekst i wideo! Masz w sobie tyle energii i pozytywnego myślenia, że samo oglądanie poprawia mi humor. Dzisiaj pomogłeś mi przy sprzątaniu. Serdecznie pozdrawiam.

Kasia
Kasia
8 lat temu

Bartek, uwielbiam Twoje posty 🙂 Sa pelne energii i zachecaja do dzialania. Sorry za brak polskich liter, ale pisze na cudzym laptopie i nie moge tego okielznac 🙁

Krzysztof - Kraków/EU
Krzysztof - Kraków/EU
8 lat temu

“jak sięzmotywować do rzeczy, których nienawidziszrobić” Bartku, moim skromnym zdaniem jeżeli czegoś nienawidzę to nie ma sensu tego robić. Należy zmienić swoje życie i zacząć robić to co się lubi i w czym się jest dobrym. Robiąc coś czego nie cierpisz – zawsze będzie się męczył. A to przed pracą, a to po no bo niedługo musisz iść do tego znienawidzonego miejsca. Kreatywność, pozytywna energia do działania i chęć do życia spadają o połowę. Sam tytuł ” motywacja do rzeczy których nienawidzisz” jest dla mnie paradoksem. Nie rozumiem po co się katować. Jeśli to jest praca znienawidzona – to po… Czytaj więcej »

Robert Sołek
Robert Sołek
8 lat temu
Reply to  Bartek Popiel

Bartek ma chyba racje, pisał już o tym nie raz żeby robić właśnie to w czym sie jest najlepszym, co się lubi robić. Inne sprawy delegować itd. Jednak mimo wszystko zdażają się rzeczy które musimy wykonać ale nie należa do tych najprzyjemniejszych. Drugi i trzeci podpunkt tłumaczą jak uprzyjemnić dane zadania i czerpać radośc z ich zrobienia. Piszesz “jeżeli czegoś nienawidzę to nie ma sensu tego robić”, czyli jeśli nie nawidzę mycia okien w domu, mam tego nie robić? Rady Bartka pomagają w tym jak właśnie sobie z tym radzić w przyjemny albo przynajmniej nie aż tak odpychający sposób 🙂

Inka Klonowa
Inka Klonowa
8 lat temu

Cudownie się czyta Twoje artykuły. I nie sposób się z nimi nie zgodzić, trzeba być trochę takim swoim własnym policjantem 🙂 a czasem sobie umieć odpuścić. Kolce, sześcioraczki… wymiatają!

Buzia śmiała mi się już do .. teraz!

Artur
Artur
8 lat temu

Witam. Jeszcze przed wakacjami, pod artykułem:https://liczysiewynik.pl/jak… Zdeklarowałem, że po wakacjach dam znać jak mi idzie przechodzenie na wegetarianizm. Nawet pasuje do punktu 7. dzisiejszego artykułu:) Tak więc przejdźmy do rzeczy: jest dobrze. Mięsa nie jem w ogóle, a jeśli chodzi o ryby to lekarz (zaznaczę w tym miejscu, że w żadnym razie nie dietetyk!) kazał jeść je 2 razy tygodniowo. Ale jako że mam niezbyt pamiętliwych rodziców to przez wakacje jadłem rybę może 3 razy. I szczerze mówiąc – dobrze mi z tym. Myślę, że kiedyś przejdę na weganizm lub na “którąś jeszcze bardziej skrajną dietę”. Ale chwilowo rodzina mi… Czytaj więcej »

Iza
Iza
8 lat temu

Bartku, świetny pomysł z umieszczeniem filmu pod koniec artykułu 😉 po przeczytaniu tekstu można go sobie utrwalić

Robert Sołek
Robert Sołek
8 lat temu
Reply to  Iza

popieram 😉

Piotr
Piotr
8 lat temu

Dziś rano w autobusie którym jechałem do szkoły… czytało się to cholernie dobrze 😀 Idealne porównania. Bardzo przyjemnie czytało się cały artykuł 🙂 Co jakiś czas uśmiechałem się pod nosem 😀 Większość z tych wskazówek, znam i stosuję. Dla mnie najlepsze to zrobienie najmniejszego pierwszego kroku, rozpędzenie się, uprzyjemnienie ścierwa i nadania temu głębszy sens w takiej oto kolejności. Jednak nie ukrywajmy mam 18 lat i za 10, obowiązki się zmienią więc ta lista pewnie też.Czytam Twoje artykuły od paru lat i nie da się ukryć, są one coraz lepsze 🙂 Wszystko pewnie składa się na małe lub większe detale… Czytaj więcej »

Paweł Zieliński
Paweł Zieliński
8 lat temu

Punkty 1 i 6 🙂
Pierwszy krok a potem rozpędź się. Zawsze najgorzej jest wykonać tą pierwszą rozmowę, rzecz do zrobienia i po prostu rozpocząć coś, czego wcześniej się nie robiło. Po pierwszym kroku warto dać się sobie rozpędzić, by zobaczyć, że zadanie z którym mamy do czynienia nie jest aż tak straszne, jak wydawało się to na początku 🙂

Pozdrawiam mega pozytywnie

Józef Figura
Józef Figura
8 lat temu

Motywacja przychodzi i znika – nastrój mamy raz lepszy, raz gorszy i to wbrew pozorom jest bardzo ważne. Tak dla siebie, by nie katować się w momencie spadku kreatywności, typowego doła. Jak i pracodawcy (jeśli go się ma) by wiedział, że nikt nie jest wulkanem energii przez 365 dni w roku. A czytając opracowania różnego rodzaju coachów można mieć wrażenie, że mają sposób na wszystko. Dobrze, że dodałeś ten punkt, bo musimy pamiętać, że nie jesteśmy cyborgami!

Przemek
Przemek
4 lat temu

Czemu na załączonej kartce pocztowej niby od fana nie ma znaczka, stempla pocztowego i adresu?
Jak mogłeś dostać kartę w takiej formie z Marsylii?

Bartek Popiel
Bartek Popiel
4 lat temu
Reply to  Przemek

Ta kartka przyszła w kopercie. Tam był znaczek i stempel 🙂