Na początek dwie sprawy.
Sprawa pierwsza – skoro tu jesteś to najprawdopodobniej prowadzisz już własny biznes albo też chodzi Ci po głowie myśl, by swój interes dopiero założyć. Super! Zapewniam Cię, że jesteś we właściwym miejscu!
Jednak nim podejmiesz decyzję dotyczącą przyszłości Twojej firmy bądź zanim pobiegniesz zarejestrować działalność gospodarczą przeczytaj do końca ten artykuł.
Sprawa druga – zwróć uwagę na błędy innych, by samemu ich nie popełniać. Tak, wiem, że własna porażka uczy najlepiej, ale uwierz mi, że dzięki materiałowi, który Ci tutaj zaprezentuję, oszczędzisz sobie mnóstwa kłopotów i zyskasz kupę czasu, bo zamiast błądzić jak dziecko we mgle dostaniesz podaną na tacy listę rzeczy, których robić w biznesie po prostu nie należy, jeśli poza prestiżem posiadania firmy chce się mieć z niej również jakieś pieniądze.
Wszystko, o czym przeczytasz w tym artykule (lub obejrzysz na video), zostało zebrane na podstawie doświadczeń całej masy przedsiębiorców z naprawdę wielu branż. Postarałem się też, by przedstawić omawiane zagadnienia tak, byś mógł je zastosować przy wdrażaniu niemal każdego swojego pomysłu!
Zaznaczam: nie znajdziesz tutaj fanaberii wyssanych z palca mających się do rzeczywistości jak but do koziego tyłka… w zamian za to dostaniesz:
- listę największych i najczęściej popełnianych błędów w trakcie zakładania i rozkręcania własnego biznesu;
- odpowiedź na pytanie zadawane sobie przez wielu właścicieli firm dlaczego mój interes nie przynosi takich zysków, jakie przewidywałem?
- cholernie istotny materiał do przemyślenia dla osób, które dopiero planują założenie swojej firmy.
Całość materiału została podzielona na dwie części. Poniżej prezentuję Ci część pierwsza. Rozsiądź się wygodnie i… zaczynamy!
Wolisz czytać? Poniżej wersja tekstowa.
Przedsiębiorca to zawód
Spróbuję teraz trochę zrewolucjonizować sposób patrzenia na to, co robisz (czy też dopiero chcesz robić).
Otóż przedsiębiorcą nie rodzi się nikt. Tak samo jak nikt nie rodzi się piekarzem, cukiernikiem, lekarzem, prawnikiem, hydraulikiem i tak dalej. Przedstawiciele każdej tej profesji mają na koncie naprawdę wiele czasu poświęconego na naukę danego zawodu. Dlaczego z przedsiębiorcą miałoby być inaczej?
Czasem można usłyszeć na przykład o jakimś dziecku, że jest „urodzonym matematykiem”, bo lubi cyferki i świetnie sobie radzi z tabliczką mnożenia. Jednak czy to znaczy, że nie potrzebuje on iść na studia, zdobyć wykształcenia poświęcając po drodze tysiące godzin na zgłębianie zagadnień związanych z „królową nauk”? Oczywiście, że musi to wszystko zrobić!
Może on mieć po prostu pewien zestaw cech czy innych predyspozycji, które zdecydują o tym, że kiedy już pójdzie na studia to będzie sobie radził na nich świetnie radził. Wszystkie egzaminy zaliczy pewnie w pierwszym terminie na piątkę i tak dalej, ale samo zamiłowanie do cyferek matematykiem go jeszcze nie czyni. Rozumiecie, do czego zmierzam?
Każdy musi się dopiero nauczyć być przedsiębiorcą - przejść określoną drogę od „ucznia” do „mistrza” zdobywając po drodze bezcenne doświadczenie i ucząc się radzić z sytuacjami, które nieprzygotowanej osobie przysporzyłyby mnóstwa kłopotów.
Taki lekarz na przykład musi doskonale wiedzieć co robić, gdy pacjentowi na stole operacyjnym nagle ustanie praca serca, prawda? On wtedy nie może sobie pozwolić na improwizację czy zaglądanie do podręczników. On wtedy musi nie tylko działać – musi doskonale wiedzieć JAK działać.
Oczywiście „nie od razu Rzym zbudowano”. Ktoś, kto wejdzie na salę operacyjną w fartuchu, ze skalpelem i wszystkimi sezonami „House’a” w głowie raczej nie przeprowadzi pomyślnej operacji. Nim będzie do tego gotów musi przejść przez kilka etapów.
1. Nauka
Przed praktyką – teoria. Żeby wiedzieć, czego się spodziewać, poznać ogólne zasady czy mechanikę działania. Piekarz musi poznać rodzaje mąki, stolarz powinien się nauczyć rozpoznawać drewno. A Ty jako początkujący przedsiębiorca powinieneś poznać podstawowe tajniki prowadzenia działalności gospodarczej, zapoznać się z modelami biznesowymi, uświadomić sobie realia prawne i tak dalej.
2. Obserwacja
Czyli czas na to, by na własne oczy przekonać się, jak teoria ma się do praktyki – a najlepszą ku temu okazją jest podpatrywanie pracy kogoś innego, w przypadku przedsiębiorców może to być na przykład obserwowanie innych biznesów, robienie badań rynku. Zdobywasz w ten sposób cenne „obycie” w temacie.
3. Kolejne obowiązki
Czyli czas, w którym przestajesz być tylko biernym obserwatorem, ale zaczynasz brać udział w pracy „pod czujnym okiem mistrza”. Możesz na przykład zatrudnić się w firmie, która za jakiś czas będzie stanowiła Twoją konkurencję.
Z czasem Twoje zaangażowanie wzrasta, przybywa Ci kolejnych obowiązków, więc... przechodzisz na etap następny:
4. Praca pod czyjąś opieką
To czas, kiedy jesteś w stanie zrobić wszystko to, co należałoby do Ciebie jako „pełnoprawnego” przedstawiciela danego zawodu: jako piekarz pieczesz bułki, jako hydraulik naprawiasz każdy kran, jako chirurg przeprowadzasz operację i tak dalej... z tą różnicą, że nadal ktoś cały czas nad Tobą czuwa i jest gotowy dać Ci radę czy nawet zainterweniować, gdyby sytuacja tego wymagała.
5. Praca samodzielna
I dopiero teraz, po przejściu wszystkich poprzednich etapów, jesteś przygotowany do pracy w pojedynkę. Szansa, że coś Cię zaskoczy jest nieporównywalnie mniejsza niż przed przejściem całej drogi, co więc za tym idzie – prawdopodobieństwo sukcesu od razu wzrasta.
Oczywiście można założyć firmę bez żadnego wcześniejszego przygotowania. Tak po prostu, z marszu. Są ludzie, którym w ten sposób zatriumfowali – nieporównywalnie jednak więcej można znaleźć takich, którzy skończyli z ogromnymi długami i całą masą innych problemów. Dobrze jest więc zminimalizować ryzyko, prawda?
Widziałeś kiedyś „kuchenne rewolucje” Magdy Gessler? Tam bardzo często głównymi bohaterami odcinków są tacy „przypadkowi” biznesmeni, którzy decyzję o otworzeniu restauracji podjęli pod wpływem impulsu. Wynajęli lokal, wrzucili do środka jakieś przypadkowe wyposażenie, zatrudnili jakiegoś kucharza, zatrudnili jakiegoś kelnera... i wzywają na pomoc Magdę Gessler, bo interes coś się nie chce kręcić.
Ci ludzie często nie mieli pojęcia o prowadzeniu restauracji czy nawet w ogóle biznesu. Nie wiedzieli jaki wystrój dobrać, nie wiedzieli jak ocenić umiejętności zatrudnianych ludzi, nie wiedzieli jak zatowarować swój lokal.
Nie uważacie, że przed otworzeniem jakiejkolwiek knajpki warto byłoby zatrudnić się (w dowolnym charakterze, choćby jako sprzątacz!) u dobrze prosperującej konkurencji? Zobaczyć, jak oni radzą sobie z zakupem towaru, zatrudnianiem ludzi, jakie mają procedury, sposób komunikacji z pracownikami i klientami i tak dalej. Przekonać się, co u nich jest fajne, a co nie – i to, co się sprawdza można z powodzeniem przenieść do swojego interesu, nie ma przecież najmniejszego sensu wymyślać koła na nowo.
To jest właśnie proces stawania się przedsiębiorcą, który na dobrą sprawę nigdy się nie kończy – przecież zawsze znajdzie się coś, czego jeszcze nie umiesz, nie potrafisz, nie wiesz, a Twoim celem powinno być dążenie do zmiany tego.
Największe i najczęściej popełniane błędy w biznesie
Przejdźmy teraz do listy najczęściej popełnianych błędów w biznesie. Poniżej znajdziesz omówionych pięć zwodniczych pułapek myślowych, w które mogą się złapać zarówno początkujący biznesmeni, jak i ci, którzy mogą pochwalić się już pewnym stażem. Ta lista jest kontynuowana w drugiej części artykułu (który znajdziesz TUTAJ już za tydzień ).
1. „Wynajdę drugiego Facebooka”
Okej, dobrze jest mieć jakieś ambicje. Fajnie, jak się zna swój cel. Ale żeby porwać się na słońce przydałoby się coś więcej od motyki w rękach, prawda?
Zastanów się, po co jest Ci potrzebna firma. Żeby zapewnić godny byt sobie i rodzinie? Żeby móc się realizować zawodowo? Czy żeby Twoje nazwisko pojawiało się w podręcznikach historii?
Ostatnia opcja oczywiście nie jest zła, ale przemyśl, czy w Twojej obecnej sytuacji po prostu jesteś w stanie pozwolić sobie na całkowite, zupełne, stuprocentowe poświęcenie własnemu biznesowi, które i tak – choćby nie wiem kto wydawał Ci ekspertyzę – nie da stuprocentowej gwarancji sukcesu. Jeśli jesteś singlem, mieszkasz z rodzicami, którzy Cię nakarmią i ubiorą no to pewnie, nie ma sprawy z podporządkowaniem całego swojego życia interesom. Większość ludzi jednak ma jakieś pozazawodowe zobowiązania, ma rodzinę, przyjaciół... a to wszystko też jest czasowo angażujące.
Bardzo istotna już na etapie planowania biznesu jest jego skalowalność. Na pewno ciężej jest się wybić na rynku ogólnoświatowym niż lokalnym. Na pewno im większa firma tym trudniejsze nią zarządzanie. Po prostu - im wyżej próbujesz się wspiąć, tym boleśniejszy jest ewentualny upadek.
Spójrz proszę na te liczby: od 1996 do 2003 roku „szóstkę” w totka trafiło 972 osoby w Polsce, co daje 57 osób rocznie. Rok ma 52 tygodnie, a zatem średnio częściej niż co tydzień ktoś staje się milionerem za sprawą skreślania jakichś cyferek. Przypominam – mówimy tylko o Polsce. Gdybyśmy spojrzeli na całą Europę to zapewne wyszłoby nam, że codziennie komuś na koncie przybywa kilka zer.
Teraz z drugiej strony – Google działa od 1998 roku, Facebook od 2004. Większość innych, znanych marek jest własnością jednego albo drugiego giganta, tych innych niezależnych można policzyć na palcach obu rąk. Liczba wciąż mało imponująca.
Wniosek? Łatwiej wygrać w totka, niż założyć kolejnego Facebooka. Sprawdź teraz koniecznie, ile statystycznie wynoszą szansę na ustrzelenie „szóstki”.
2. „Będziemy pierwsi, nie mamy konkurencji”
...wypowiadane z radością godną co najmniej odkrywcy Arki Przymierza. Mój optymizm w takiej sytuacji przygasiłoby jednak kilka spraw:
- nie masz konkurencji (teraz nie masz konkurencji!), a więc nie masz także żadnych danych, możliwości nauki na doświadczeniu innych;
- nie masz pewności, jaki model biznesu najlepiej będzie zastosować; nie wiesz jak będziesz zarabiał;
- rynek musisz zbudować samodzielnie od zera, bo taki praktycznie nie istnieje;
- nie istniejesz w głowach ludzi, którzy do tej pory świetnie sobie radzili bez Ciebie;
Spójrzmy na takiego giganta jak Apple, który wpadł na pomysł wypuszczenia tabletów. Nikt o tym wcześniej nie pomyślał, rynek nie istniał, więc tak: Apple był pierwszy i Apple nie miał w tej niszy konkurencji.
Zauważ jednak, że mieli już wtedy odpowiednio ugruntowaną pozycję na rynku smartfonów (który był mierzalny), co gwarantowało im ogromny budżet, a więc także spore pole do manewru. Zwłaszcza jeśli chodzi o marketing, a więc wykreowanie w ludziach potrzeby zakupu takiego produktu.
I okej, udało im się, tablety odniosły sukces. I co się wtedy stało? Samsung i pozostałe firmy po prostu... przyszły na gotowe!
Ludzie z Apple’a wymyślili tablety, zaszczepili w ludziach pomysł ej, ja też chcę coś takiego! Ja to kupię!, po czym pozostałe marki wyszły do tych ludzi z ofertą często bardziej atrakcyjną!
Mogli sobie na to pozwolić, bo dysponowali już odpowiednimi danymi. Na podstawie doświadczeń Apple’a byli w stanie zebrać informacje, które pomogły uczynić ich produkty takimi, by skuteczniej przyciągały kupców od oferty pioniera.
Tak samo było z kamerkami sportowymi GoPro. Ta marka wyłożyła GIGANTYCZNE pieniądze na wykreowanie odpowiedniego stylu życia związanego ze sportami wyczynowymi czy wręcz ekstremalnymi. Oni przekonali ludzi, że warto rejestrować te najbardziej ekscytujące chwile i że nie mogą tego zrobić w fajny sposób przy użyciu tradycyjnych kamer.
I im także się udało. A wtedy co? A wtedy, jak grzyby po deszczu, zaczęła wyrastać konkurencja i teraz kamery o podobnej funkcjonalności co GoPro można bez problemu kupić za cenę o połowę niższą niż pierwowzór.
Zauważ, że żaden światowy gigant nie zbudował swojej potęgi poprzez stworzenie nowego, nieistniejącego wcześniej rynku:
- Apple nie wymyślił telefonu;
- Google nie wymyślił wyszukiwarki;
- Starbucks nie wymyślił kawy;
- Facebook nie wymyślił idei portalu społecznościowego.
Zapamiętaj tę krótką zasadę – tam, gdzie jest konkurencja, tam są pieniądze.
3. „Mam pomysł, ale nie powiem Ci jaki – boję się, że mi go ukradniesz”
I tym sposobem pozbawiasz się możliwości obiektywnej oceny (bo chyba nie myślisz, że Twoja taka będzie?) kogoś bardziej doświadczonego. Nie poznasz odpowiednio wcześnie minusów i wad Twojej wizji. Nie zestawisz swoich wyobrażeń z doświadczeniami innych. Krótko mówiąc: na własne życzenie tracisz dostęp do kopalni wiedzy o własnym planie.
Boisz się, że ukradnę Twój pomysł? Uwierz mi, że mam mnóstwo swoich własnych. Jeśli liczysz, że rzucę wszystko, czym zajmuję się obecnie, i z podkasanymi rękawami zajmę się za realizację Twojej inicjatywy... to zaufaj mi: mylisz się.
A teraz spójrz raz jeszcze na punkt poprzedni. Nie ukradnę Twojego pomysłu, bo mi się to po prostu nie opłaca. Ja poczekam, aż sam go rozkręcisz... i przyjdę na gotowe. I prawdopodobnie odniosę większy sukces, bo będę dysponował większą ilością danych przy wprowadzaniu nowego produktu 😉
4. „Wystartuję od produktu”
Wielu ludzi postępuję zgodnie z tym schematem: najpierw strona, później sklep, po drodze super profesjonalne logo, cała oprawa wizualna na tip-top, w końcu zamówiony z hurtowni towar... Niby wydaje się być w porządku, ale brakuje w tym wszystkim jednej rzeczy. Jakiej?
Odpowiedzi na pytanie komu ja to wszystko sprzedam?
Zachęcam w tym miejscu do jak najdokładniejszych wcześniejszych badań rynku, researchu konkurencji, zgromadzenia społeczności i tak dalej, jednak to wszystko także może być zawodne. Dlatego, kiedy nie masz pewności co do tego, czy pomysł złapie, proponuję Ci zamiast wyjeżdżania od razu „z grubej rury” odpowiednie przetestowanie swojego pomysłu:
- postaw najprostszą z możliwych stron, staraj się korzystać z darmowego oprogramowania;
- zaoferuj na swoim sklepie jakiś w miarę łatwo dostępny produkt – postaraj się o atrakcyjną oprawę wizualną, ładne zdjęcie, porywający opis i tak dalej;
- dany produkt zakup dopiero wtedy, gdy przyjdzie na niego zamówienie. W ten sposób nie ryzykujesz utraty pieniędzy, które musiałbyś zainwestować w ściągnięcie tych rzeczy z hurtowni.
Jeśli zamówienia spływają i Ty widzisz, że tak! To ma sens! możesz z powodzeniem rozwijać dalej swoją działalność. O testowaniu pomysłu na biznes powstanie także osobny artykuł.
O testowaniu pomysłów pojawi się cały osobny materiał.
5. „Będę zarabiał na swojej pasji”
To dość modne ostatnio podejście, by przekuć hobby w swój zawód. Pomijam już to, czy po pewnym czasie robienie czegoś pod przymusem nie przestanie przynosić Ci frajdy: jeśli obierzesz tą drogę to życzę Ci, by tak się nigdy nie stało.
Teraz jednak zastanów się przede wszystkim, czy na Twoją pasję jest popyt? Czy znajdzie się ktoś, kto zapłaci za Twoje hobby? Żeby tak było, muszą być spełnione dwa warunki:
- Ludzie muszą tego chcieć. Mówiąc prościej: Twoja pasja powinna w taki czy inny sposób spełniać ich potrzeby, rozwiązywać ich problemy.
- Musisz być w tym naprawdę wybitny. No i mieć trochę szczęścia.
Spójrzmy na to na przykładzie sportu. Wiele osób lubi biegać albo kopać w piłkę, ale grono ludzi, które z tego żyje, jest już znacznie mniejsze. Ogranicza się do tych najlepszych, wyróżniających się.
Pieniądze zazwyczaj czerpią oni od sponsora, którego logo umieszcza się gdzieś w widocznym miejscu, na przykład na koszulkach sportowców. W ten sposób sponsor realizuje swoje założenia promocyjne, bo o ich firmie dowiedzą się na przykład wszyscy, którzy oglądają dany miecz.
To zagadnienie obszerniej opisuję w artykule „rób, to co kochasz, a będziesz klepał biedę”, do przeczytania którego serdecznie Cię zachęcam.
I tak część pierwsza artykułu dobiega końca. Mam nadzieję, że przedstawione tutaj rady i przykłady pozwolą Ci na bardziej efektywne skonstruowanie Twojego biznesu bądź wprowadzenie do niego takich zmian, by przynosił jeszcze większe zyski i przysparzał Ci jeszcze więcej radości i satysfakcji.
Jednak to nie koniec. W części drugiej przedstawię Ci kolejnych 5 najczęściej popełnianych błędów w biznesie wraz z radami, jak ich unikać, co pozwoli Ci rozwinąć jeszcze bardziej dochodowy interes!
Tymczasem, skoro już i tak spędziliśmy ze sobą tyle czasu, proszę Cię o zostawienie po sobie jakiegoś śladu, ok? Zostaw komentarz, koniecznie napisz czy Ci się podobało. A może uważasz, że ten artykuł przyda się jakiemuś Twojemu znajomemu? Obowiązkowo podeślij mu linka! No i nie zapomnij o łapce w górę!
[…] Czy Ty też popełniasz te błędy w swoim biznesie? cz.1 […]
[…] Czy Ty też popełniasz te błędy w swoim biznesie? cz.1 […]
[…] Czy Ty też popełniasz te błędy w swoim biznesie? cz.1 […]
Świetne wideo! Czekam na drugą część 🙂 Pozdrawiam PS Prowadzę blog m. in. o dorabianiu przez Internet i potwierdza mi się, że “rozwiązywanie problemów innych” może dawać zarobki. Ludzie zgłaszają się do mnie oraz mojego chłopaka po “sposoby na dorabianie”. Jak zapiszą się przez wysłane im reflinki to mamy z tego drobne pieniądze… Nie są to na razie takie zarobki jakbyśmy chcieli, ale nie jestem wybitna… 😉 pracuję nad tym.
Skoro piszecie o dorabianiu i dzielicie się sposobami na dorabianie, to niestety jest to w pewien sposób ograniczające. Napisałaś: “Nie są to na razie takie zarobki jakbyśmy chcieli”. No tak, bo przecież rdzeniem nazwy są “dorobki” a nie “zarobki”. To musiałoby być skonkretyzowane np. “Jak dorobić 1000 zł do wypłaty?” i na tym oprzeć filozofię bloga. Dla wielu ludzi dodatkowy 1000 zł, to rata kredytu, pieniądze na super wakacje itp. Obserwuj ten cykl uważnie 😉
Dziękuję bardzo za radę 🙂 Na pewno będę. Miłego dnia
Super artykuł. Już się nie mogę doczekać drugiej części. Fanie, że pojawiają się w nim nowe wiadomości, których nie było lub nie znalazłem w poprzednich artykułach, audiobookach.
Teraz będzie bardzo dużo nowości. Kiedyś napisałem, że nie będę się dzielił wiedzą biznesową dopóki nie osiągnę dobrych i przede wszystkim powtarzalnych wyników. Myślę, że już mam mandat do tego, żeby innym podpowiadać jak lepiej prowadzić firmę 🙂
Świetny artykuł 🙂 Czekam już na kolejną odsłonę 🙂
Będzie za tydzień 🙂
Dobra rzecz, dobrze się czyta, dobrze przyswaja, ale najważniejsze, że to wszystko prawda. Część z tych info sprawdziłem na własnym biznesie: uczenie się na błędach innych (nie znaczy, że sam ich nie robię), uczenie się od lepszych (skraca czas “doświadczeń” ale intensyfikuje proces nauki). Fakt jest jeden rzeczy te wyszły trochę bezwiednie i samoczynnie ale zaj…. się ciesze, że się zdarzyły. czekam na ciąg dalszy….
Czasami trzeba się na tym samym przejechać nawet kilka razy, żeby coś do nas dotarło. Sam tak miałem, że zrobiłem duży błąd, obiecałem sobie, że nigdy więcej, po czym po kilku miesiącach zrobiłem to samo 😀
Witaj Bartku 🙂 Bardzo rzeczowo przedstawiony temat. Niektóre z błędów sam popełniłem, inne bardzo często obserwuje u znajomych, którzy są na etapie rozkręcania swoich działalności. Dobrym pomysłem według mnie jest posiadanie stabilnego dochodu (np. praca etatowa)
i rozwijanie swojego biznesu w godzinach popołudniowych. Można zdobyć wtedy potrzebną wiedzę, doświadczenie i zrobić testy czy na nasz produkt lub usługę jest jakikolwiek popyt.
Z niecierpliwością czekam na kolejne części i oczywiście przekazuje dalej 🙂
Cześć Przemek,
Artykuł i video o tym jak mądrze przejść z etatu na swoje jest w przygotowaniu 😉
Witaj Bartku 🙂 Miałbym prośbę , czy masz jakieś książki które warto przeczytać albo autorów których polecasz ? Przede wszystkim o biznesie , samorozwoju i motywacji 🙂
Za ogólnie. Jakich konkretnie umiejętności potrzebujesz na ten moment?
Potrzebuje książek autorów których zasady można wprowadzić w życie typu Napoleon Hill , Brian Tracy . Co do biznesu to książek o budowie firmy i o jej prowadzeniu .
Benek, to nie jest odpowiedź na moje pytanie. Czytanie książek, które polecam nic Ci nie da, serio. Skup się na tym czego na dany moment konkretnie potrzebujesz. Potrzebujesz lepiej sprzedawać: szukaj książek o sprzedaży: 10 x Rule, psychologia sprzedaży, spin selling itd. Wtedy szybko przekujesz wiedzę na konkretne wyniki. Napoleon Hill i jego zasady, to możesz poczytać na dobry początek dnia, ale jak sobie zadasz pytanie: “czego konkretnego się z tej książki nauczyłem? Jakiej przydatnej umiejętności?” to już będzie problem. Dlatego pomyśl, czego na dany moment najbardziej potrzebujesz, żeby rozbujać firmę? Zarządzania, sprzedaży, marketingu? Lidershipu?
Dziękuje za odpowiedz 🙂
dziekuję Bartku za informacje jakie tu przekazałeś, z niecieprliwością czekam na następne.
jak myślisz – jak przebić się na rynku, gdzie istnieje duża konkurencja, mam na myśli przemysł fitness a dokładniej profil trenera personalnego. czy działalność na poczatku kariery poprzez fanpejdże na fb sprawdzi się? jeśli tak, jak sprawić, żeby był on wyjątkowy i “ten jedyny”? czy może w ogóle masz jakiś inny pomysł??
Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam ! Kasia
Przykład trenera personalnego mam wpisany w nagranie o tym, jak się odróżnić od konkurencji by mimo wyższych cen nie narzekać na brak klientów 😉 To będzie 4 albo 5 nagranie z całego cyklu.
Hej. też jestem trenerem personalnym, ale na razie mam inną pracę. Byłem sportowcem pro sportowcem przez 20 lat(piłka nożna). Dużo kontuzji sprawiło, że musiałem się uczyć wychodzić z urazów co przerodziło się w pasję do treningu indywidualnego. Jak definitywnie zakończe, to chciałbym właśnie w to “uderzyć”. Ja właśnie zacząłem z fanpage. Póki co bawie się w to. Czasem coś o treningu, zdrowe soki, smoothie. I delikatnie budujesz swoją pozycje jako powiedzmy eksperta.
Polecam na pewno założyć taki fanpage i zacząć “raczkować”
SIŁA !
Witaj bartku , kupiłem twoje szkolenie thing big o biznesie i chciałbym pójść za ciostem . Nie wiem czy wypada pytać jednego trenera rozwoju o innego ale chciałbym zapytać Cię co myślisz o Krzysztofie Królu majacego ” wyzwanie90dni” czy można mu zaufać i czy myślisz że jego szkolenia są dobre ? Pytam o to z powodu tego iż nie ma żadnej opini na jego temat oprócz jego prywatnych stron i jego Facebooka 🙂
Cześć!
Niestety nie znam materiałów Krzyśka, więc nie bardzo mogę cokolwiek powiedzieć. Niemniej to bardzo fajny gość, ma na koncie niezłe dokonania, także jeśli widzisz w tym konkretną wartość, to skorzystaj 🙂
Dziekuje serdecznie 🙂 . Bartku jesteś wielki 🙂
Bardzo fajna mapa myśli (jak zresztą cale nagranie;) ), jakiego programu używasz do jej tworzenia? 🙂
MindJet 🙂
Bardzo dobry materiał. W mojej głowie jest firma i kiedy to już nastąpi na pewno tu wróce.
To z pasją faktycznie teraz modne i staje się to takim frazesem. Nie powiem akurat ja cały czas chciałbym właśnie iść w tą stronę, żeby ludziska mi za to płacili.
Zatem może najpierw zrobie risercz,, zeby nie było płaczu.
Dzięki “Popielowy” 🙂
Zawsze lubiłam Ciebie słuchać, czy czytać. Czekam na następny odcinek.
Dziękuję Bartek.
Świetny film, oglądam Cię od niedawna . Na początku przeczytałam Twojego ebooka a zaglądam na filmiki głównie przez subskrypcję bloga. Podajesz dużo prawdziwych przykładów.Pasja w życiu potrafi w życiu wiele zmienić ale też zaślepić względem potrzeb innych ludzi.Przypomina mi to historię pewnego Pana zasłyszaną w pociągu. Miał zamiar założyć budkę z jedzeniem ( z kiełbaskami na gorąco ) przed centrum handlowym/ sklepem typu Leroy/Castorama. Celował w ludzi którzy rano nie zdążą zjeść w domu śniadania a potrzebują coś na szybko. Prz obecnym trendzie zdrowego odżywiania, cenie tych potencjalnych niemieckich specjałów które miał zamiar serwować i ilości osób które są o… Czytaj więcej »
Jest moc! Świetny materiał i bardzo prawdziwy! Przekonałam się na własnej skórze jako początkujący przedsiębiorca, że warto słuchać mądrzejszych od siebie i uczyć się na ich błędach – ale dotarło to do mnie dopiero po fakcie popełnionych błędów :-).
Czekam na kolejne filmiki!
Czasami takie coś jest potrzebne, żeby nabrać nieco pokory 😉 Też przez to przechodziłem.
Oj, przypomina mi się nasza droga, podobna jak w punkcie nr 4 tyle, że z własnymi produktami! Jeszcze się nie pozbierałyśmy! Pozdrawiam 🙂
Myśl o zaczynaniu swojego, specyficznego sklepu od jednego produktu od pewnego czasu chodzi mi po głowie… Tyle, że byłem przekonany, że to idiotyczne, bo przecież sklep, to sklep musi być asortyment inaczej nikt nie kupi.
Nie musi 😀 Czasami warto tak zrobić badania, że robimy cały marketing, dajemy możliwość zakupu, ale nie dajemy jeszcze towaru. Wszystko jest tylko po to, żeby sprawdzić ile osób kliknie “dodaj do koszyka”. Będzie o tym za dwa nagrania.
Czekam więc z niecierpliwością na to co będzie “za dwa nagrania”!
Bartku mógłbyś mi powiedzieć który autor uczy o metodzie oszczędzania przez tzw “słoiki” ?
Tak 😀 http://bfy.tw/47la
Pytałem dla tego że ostatnio mi nie wyskoczyło nic na ten temat 😀 . Dzięki 😀
Jasne 😀
Zaczynanie od produktu to chyba największy możliwy błąd (co nie znaczy, że takie podejście MUSI zawsze skończyć się źle). Sam straciłem kilkadziesiat tysięcy zł pierwszym “biznesie”. Przez pół roku tworzyłem z przyjacielem portal. Siedzieliśmy po 12h dziennie. Do tego pozyskaliśmy inwestorów, pracowników .. i dopiero kiedy produkt nadawał się do sprzedaży zaczęliśmy w panice szukać klientów. Okazało się, że potencjalnych klientów jest w ogóle zbyt mało żeby opłacało się płacić za dalsze rozwijanie portalu. A można było zrobić MVP na początku.. 🙂 Ktoś kto tworzy produkt/własną usługę kompletnie nie ma do tego dystansu psychologicznego i jest z nią związany emocjonalnie.… Czytaj więcej »
Wakacje dopiero przede mną 😀
Bardzo ciekawe nagranie. Faktycznie, zaczynając swój biznes zapominamy często o tym, by zbadać rynek i sprawdzić, czy na naszą firmę jest zapotrzebowanie 🙂
Pozdrawiam
Bartek, jak zwykle doskonały materiał i kopalnia wiedzy. Dziekuję też za wspomnienie o moim sklepie, szkoda tylko że w TAKIM kontekście, ale niestety to prawda że popełniłam kardynalny błąd. Cieszę się jednak że inni po wysłuchaniu Twoich rad mają możliwość uniknąć takich wpadek.
Marzanna ja kiedyś też popełniłem taki błąd, ale u Ciebie skala była znacznie większa 😉
dobry artykuł. błędy są nieuniknione, ale tych lepie uniknąć,skoro da się przewidzieć ich skutki 😉
Otóż to 🙂
Dzięki za wspaniały artykuł 🙂
Chcę połączyć swoje hobby z pracą, czytaj stolarstwo. Często zastanawiam się z jakim produktem wyjść do ludzi, żeby był uniwersalny i dla każdego a z drugiej strony niespotykany. Teraz już wiem, że konkurencja uczy (czego zawsze się bałem) i skoro ludzie dalej będą potrzebowali mebli i innych usług stolarskich, to czego nie postawić na jakość? Za jakość i dobrą robotę klienci zawsze wrócą i będą polecać dalej nasze usługi. 😉
Dzięki Bartku
o to właśnie chodzi. Najpierw kupią stół, później szafy, później meble na wymiar. Jak będą zadowoleni, to będą przyprowadzać kolejnych klientów.
Kawał dobrej roboty zrobiłeś z tym artykułem 🙂 Tak bardzo jest to prawdziwe. Człowiek żyje w takiej poczekalni, ponieważ nie wie co robić – czy ryzykować, czy odpuścić.
Jaką miałabyś radę co do przetestowania pomysłu na biznes gdy wymagałoby to zainwestowania kilkunastu tysięcy na produkt który byłby wynajmowany? W tym konkretnym przypadku ciężko przygotować ofertę / reklamę dla potencjalnych klientów nie mając zdjęć danego produktu itp. Z góry dzięki za wszelkie rady 🙂 I oczywiście pozdrawiam
Napisz konkretnie o co chodzi 🙂
Chodzi konkretnie o dość duży napis podświetlany który byłby wynajmowany na wesela, sesje foto, itp. Przygotowałem stronkę na fb, dodałem ogłoszenia w portalach ze zdjęciami przykładowego napisu itd. No i skończyły mi się pomysły …
Spróbuj się dogadać bezpośrednio z osobami, z którymi para młoda musi mieć kontakt: fotograf lub właściciel sali ślubnej. Z drugiej strony skoro to jest coś, na co ludzie od razu się nie rzucają, to jest sens się dwoić i troić, żeby tylko kogoś do tego przekonać? To jest coś, co oni mogą mieć, ale bez tego spokojnie sobie poradzą i wesele też będzie ok. Szukaj rynku “must have”, wtedy łatwiej będzie Ci sprzedawać 🙂
a właśnie teraz będę stać w obliczy decyzji-szukać nowej pracy czy zacząć działalność..
Bartek, pierwszy pomysł na biznes jaki miałam w głowie zawierałby właśnie prawie wszystkie błędy z listy. Aż strach pomyśleć jakby to się skończyło 🙂
Na szczęście (dzięki za link do tych filmików) zmieniłam trochę kurs myślenia.